Oslo, 21.11.2021 r.
–
Iselin, chodź tutaj! Zaraz zaczną się kwalifikacje! – krzyk
Silje sprawił, że otrząsnęłam się z letargu. Odłożyłam
telefon na kuchenny blat i głęboko odetchnęłam. Naprawdę nie
potrafiłam zrozumieć, dlaczego Fredrik doprowadził mnie do takiego
stanu. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Sprawił, że byłam…
Odmieniona? Nie do końca wiedziałam, czy to słowo było
prawidłowe, ale… Coś musiało być na rzeczy. Ten chłopak
wywrócił do góry nogami mój, jak mi się wydawało, uporządkowany
świat. Nie byłam w stanie ocenić, czy mi się to podobało.
Zwykle to ja przejmowałam kontrolę i nadawałam odpowiedni ton
znajomościom. Dyktowałam warunki i decydowałam, kiedy nastawał
właściwy moment na koniec. Byłam pewna siebie i zdecydowana. A
teraz? Wydawało mi się, że mój mózg zmienił się w papkę.
Chyba potrzebowałam pomocy. Natychmiastowej. Kątem oka spojrzałam
na wibrujący telefon. Kolejna śmiała wiadomość. Upiłam łyk
zimnej wody, by ostudzić pragnienie. Nie powinien przygotowywać się
do oddania skoku? Szybko mu odpisałam radząc, by skupił się na
zawodach i zablokowałam ekran. – Iselin!
–
Już idę! – odpowiedziałam i weszłam
do salonu. Uśmiechnęłam się na widok przekrzykujących się
dziewczyn. Zostało nam tylko kilka dni do inauguracji Pucharu
Świata. Byłyśmy podekscytowane i już nie mogłyśmy się doczekać
podróży do zimnej, dalekiej Rosji. Zgodnie stwierdziłyśmy, że
przyda nam się chwila we własnym gronie. Jasne, zdawałyśmy sobie
sprawę, że będziemy ze sobą przebywać dostatecznie długo, lecz w niczym nam to nie przeszkadzało. Chciałyśmy pokibicować
chłopakom w drugim indywidualnym konkursie. Wczoraj Fredrik nie
zakwalifikował się do drugiej serii, co podkusiło mnie do
rozpoczęcia małego flirtu przez telefon. Skoczek szybko podłapał
temat i w mgnieniu oka zapomniał o niepowodzeniu. Doigrałam
się. Miałam za swoje, ale… Nie mogłam się powstrzymać. Ciągle
wspominałam nasze momenty. Pocałunki, dłonie badające każdy
centymetr gorącej skóry. Pewne, namiętne ruchy. Nasze nagie ciała.
Potrząsnęłam głową. Musiałam się skupić. Silje, Anna, Thea i
ja tworzyłyśmy drużynę. Brakowało nam naszego guru, Maren.
Uszanowałyśmy jednak jej decyzję, wiedząc, że możemy liczyć na
jej wsparcie i porady w każdej chwili. Była naszą mentorką.
Byłyśmy w podobnym wieku, jedne trochę starsze, drugie
trochę młodsze. Sukcesy Maren spowodowały, że każda z nas była
wpatrzona w nią jak w obrazek. Chciałyśmy dobić do jej poziomu.
Ciężką pracą, masą wyrzeczeń i milionami odbytych treningów.
Było nas na to stać. Wiedziałyśmy, że nasz wysiłek został
nagrodzony.
–
Teraz Fredrik! – oznajmiła Silje.
Mocno zacisnęłam kciuki. Odepchnął się od belki, przyjął
odpowiednią pozycję i wybił się z progu. Leciał. Daleko.
Niestety przy lądowaniu napotkał mały problem, który zaowocował
upadkiem. Przełknęłam ślinę drżąc z emocji. Oby nic mu się
nie stało! Odetchnęłam z ulgą, gdy podniósł się o własnych
siłach machając do kamery. Zajął ostatnie miejsce zapewniające
mu awans do konkursu. – Dobrze, że jest cały! Nie zniosłabym,
gdyby coś mu się stało!
Zdezorientowana
zmarszczyłam brwi i spojrzałam na koleżankę.
–
Silje? – spytałam ostrożnie. Anna z
Theą parsknęły śmiechem. – O czymś nie wiem?
–
Nie, nie! Po prostu bardzo go lubię! –
odpowiedziała. – Jesteśmy równolatkami, kiedyś byliśmy razem
na wakacjach… Stąd mam do niego odrobinę więcej sympatii –
Wytłumaczyła rumieniąc się lekko. Wspólne wakacje? Zaróżowione
policzki? Co do cholery? Pokiwałam jedynie głową wracając do
oglądania. Czułam buzującą we mnie złość. Musiałam się
uspokoić. Co się ze mną działo? Co on ze mną zrobił? Czy ja
właśnie wkurzyłam się o to, że Silje, moja koleżanka z drużyny
kilka lat temu była na wakacjach z Fredrikiem? Byłam
doszczętnie głupia, czy zaczęła przemawiać przeze mnie zazdrość?
Nie miałam ku temu powodów. W końcu… Nic nas nie łączyło.
Niżny
Tagił, 21.11.2021 r.
Zainkasowałem
na koncie pierwsze punkty zaliczane do klasyfikacji generalnej
Pucharu Świata. Nie posiadałem się ze szczęścia! Nie był to mój
debiut, ale w końcu dostałem szansę pokazania się publiczności
od początku sezonu. Otrzymałem kredyt zaufania od trenera i nie
miałem zamiaru go zawieść. Musiałem konsekwentnie, krok po kroku,
realizować swoje cele. Musiałem ćwiczyć, by móc włączyć się
do walki o najwyższe cele. W tym sezonie były to Igrzyska
Olimpijskie. Marzenie każdego sportowca. Od małego, bez wyjątku.
Nie miałem pojęcia, czy załapię się do drużyny, ale przemawiała
przeze mnie ambicja. Musiałem wierzyć i trenować. Dzisiejszy
dzień, a w zasadzie późny wieczór zdecydowanie mogłem zaliczyć
do udanych. Mogłem skoczyć trochę lepiej, lecz przyznałem sam
przed sobą, że osoba Iselin trochę mnie rozproszyła. Nie
powinienem wymieniać z nią wiadomości przed skokami, bo potwornie
się rozkojarzyłem. Ta dziewczyna… Była wulkanem. Mogła
wybuchnąć w każdej chwili, bez ostrzeżenia. Mogła pociągnąć
mnie za sobą na dno. Czy miałbym coś przeciwko? Nie. W dalszym
ciągu nie zdobyliśmy się na szczerą rozmowę, ale czy to w ogóle
miało jakikolwiek sens? Byliśmy wolni, nikogo nie zdradzaliśmy,
dobrze się bawiliśmy. Nie musieliśmy tego nazywać. To się po
prostu działo. Jej osoba wywoływała uśmiech na mojej twarzy,
powodowała, że miałem roziskrzone spojrzenie. To było zakochanie,
czy zauroczenie? Z chłopakami rozmawialiśmy dosłownie o
wszystkim, lecz nie miałem śmiałości pytać ich o rady i
wskazówki w tej sprawie. Była dość delikatna. Poza tym
wiedziałem, że Iselin nie chciałaby, abym dyskutował z innymi o
tym, co nas połączyło. Przecież my sami tego nie wiedzieliśmy.
Jedno było pewne. Niewątpliwie coś dla mnie znaczyła. Musieliśmy
się lepiej poznać i więcej przebywać w swoim towarzystwie,
aby zrozumieć. Aby okiełznać szalejące w nas emocje. Lekko
zdziwił mnie dzwoniący o tej porze telefon. Ukradkiem spojrzałem
na Mariusa. Spał. Odebrałem udając się do łazienki. Nie chciałem
go obudzić, bo wtedy robił się nieznośny.
–
Halo? – spytałem szeptem.
–
Nie przeszkadzam ci? Myślałam, że
będziesz już spał – Iselin odezwała się niepewnie.
–
Nie mogłem zasnąć – przyznałem
zgodnie z prawdą.
–
Chciałam ci pogratulować! To był udany
występ… Lekko przeraziłam się tym upadkiem w
kwalifikacjach, ale na szczęście nic ci się nie stało… –
powiedziała. Zrobiło mi się lekko na sercu.
–
Martwiłaś się o mnie? – zacząłem
się z nią droczyć i podpuszczać. Mogłem przysiąc, że w
tym momencie zabawnie przewróciła oczami i przygryzła wargę.
–
Nie łap mnie na słówka! – oburzyła
się.
–
Gdybym był obok ciebie, to mógłbym
złapać cię za coś innego – wymruczałem.
–
Villumstad, nie pozwalaj sobie! Chyba za
bardzo cię rozochociły nasze wiadomości!
–
To ty zaczęłaś! – przypomniałem
jej. Bawiła mnie nasza rozmowa.
–
Wiem – odpowiedziała po dłuższej
chwili. – Może ty pozwoliłbyś mi na wiele, gdybyś tutaj był. W
końcu za zdobycie pierwszych punktów należy się nagroda… –
Wyszeptała.
–
Dziewczyno, nie drażnij się ze mną –
wycharczałem. – Wystawiasz moją cierpliwość na próbę! –
Oznajmiłem. W odpowiedzi usłyszałem jej cichy chichot. I trzask
zamykanych drzwi. Dochodził z naszego pokoju. – Iselin, chyba
muszę kończyć.
–
Śpij dobrze. Miłych snów! –
dziewczyna zakończyła połączenie. Na palcach wszedłem do pokoju.
Łóżko Mariusa było puste.
Byłem
irracjonalnie wściekły. Brnąłem przez zaspy śniegu warcząc pod
nosem. Wokół hotelu panowała cisza. Ciemną noc oświetlały
pojedyncze latarnie. Nie spałem, udawałem przed Fredrikiem. Lubiłem
go, ale nie chciałem z nim rozmawiać. Byłem kretynem. Myślałem o
niej. Myślałem o niej, chociaż nie chciałem. Nie mogłem. Byłem z kimś. Na poważnie. Ciągle do niej wracałem. A przecież
nawet jej nie lubiłem. Nie znosiłem jej. Ona nie znosiła mnie.
Była wolna. Wtedy w klubie… Helene była przy mnie. A ja
widziałem tylko ją. Myślałem, że nie zniosę tego, gdy
zobaczyłem ją u boku Fredrika. To był potężny cios. Ona nie była
moja. Nie mogłem być zazdrosny. Zależało mi na niej? Nie mogło
mi na niej zależeć. Rywalizowaliśmy ze sobą, kłóciliśmy się,
irytowaliśmy się. Tak było od zawsze. Nie przyszło nam do głowy,
by to zmienić. Nienawiść do siebie była prosta. Chyba łatwiejsza.
Nie miała pojęcia, z czym się zmagam. Jak dobija mnie myślenie o
niej. Stała się taka pewna siebie. I taka dumna. Przeze mnie. Bo to
ja wyzwoliłem w niej najgorsze, negatywne emocje. Chciała mi
pokazać, że jest silna. I udowodniła mi to. Wygrała naszą małą
walkę, choć nie była tego świadoma. Ja przegrałem już dawno
temu. Jak miałem od niej uciec, skoro ona nawet nie była blisko?
Czy z Fredrikiem coś ją łączyło? Czy łączył ich jedynie seks?
Zacisnąłem zęby na samą myśl. Głęboki wdech. I wydech. Byłem
zazdrosny o ich każdą wiadomość. Wiedziałem, że to ona powoduje
tak szczery uśmiech Fredrika. To było najgorsze. Walczyłem ze
sobą. Nie mogłem zapomnieć o Helene. Zazdrość była paskudną
cechą. Nie pasowała mi. Zaślepiała mnie, obezwładniała i
przyćmiewała zdrowy rozsądek. Byłem od niej uzależniony? Bolało
mnie to. Nie wiem, co mnie podkusiło, gdy wyciągnąłem telefon z
kieszeni. Wysłałem jej wiadomość. A jaką ja dostanę nagrodę za
dobre miejsce?
***
Witam!
Sprawy się troszeczkę pokomplikowały ^^
Zaczyna się tutaj robić niemały galimatias i aż boję się myśleć, co z tego ostatecznie wyniknie. :D Iselin trochę się nam pogubiła i to świetnie widać. Od czasu wspólnej nocy z Fredrikiem sama już nie wie, co tak naprawdę on dla niej znaczy i jak ta znajomość się dalej potoczy. Niby to tylko relacja bez żadnych zobowiązań i dobra zabawa, ale skąd więc ta nieoczekiwana zazdrość na słowa Silje? Przecież to w sumie było nic takiego i dawno temu, a Iselin aż wrzała ze złości. Czyżby poczuła do Fredrika coś więcej niż tylko zwykłe pożądanie? Na razie probuje temu usilnie zaprzeczać, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Fredrik również jest trochę skołowany tym wszystkim i przez to chodzi mocno rozkojarzony, a telefoniczne prowokacje Iselin niczego mu nie ułatwiają. :D Biedak nie może się w pełni skoncetrować na skokach i zapewne odlicza już dni do ponownego spotkania z dziewczyną.
OdpowiedzUsuńNajgorsze katusze przeżywa jak na razie Marius, który wprost kipi z zazdrości o relację Iselin i Fredrika. Nie może znieść myśli, że są ze sobą blisko, bo to on chciałby być na miejscu swojego kolegi, mimo że sam rzekomo nienawidzi Iselin. W dodatku jest jeszcze jego dziewczyna, która w ostatnim czasie zdecydowanie odeszła na boczny tor. Marius nie mógł znieść rozmowy Fredrika z Iselin i postanowił opuścić pokój, a potem pod wpływem targających nim emocji wysłał Iselin dość niespodziewaną wiadomość. Jakie będą jej konsekwencje? A przede wszystkim, jak Iselin na nią zareaguje. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)
Oh la la ^^ Marinus nam się wybudził z zimowego snu :) Szkoda tylko, że dopiero w chwili gdy poczuł się zazdrosny! Gdyby wcześniej ocknął się z letargu to może wszystko mogłoby być łatwiejsze ... choć dziwne, żeby wraz Iselin spijali sobie z dzióbków gdy jeszcze dzień wcześniej skakali sobie do gardeł :) W tych ich kłótniach jest jakaś iskra, której do tej pory nie potrafili sobie wyjaśnić. Marinus już zaczął dodawać dwa do dwóch, co więc z Iselin? Dziewczyna wydaje się być zafascynowana Fredrikiem czemu kompletnie nie można się dziwić - po takiej nocy z atrakcjami jaką jej zafundował xD Obydwoje zaczęli się dogadywać, a jej samej zaczęło na nim zależeć. I również poczuła zazdrość! Teraz jeszcze Fredrik powinien być zazdrosny o Marinusa i koło się zamknie haha. Niesamowicie ciekawi mnie co Iselin odpisze swojemu "największego wrogowi" :D Ja na jej miejscu chyba przez dłuższy czas zastanawiałabym się czy to ironia czy próba flirtu ... chociaż patrząc na ich bogatą historię to obstawiłabym to pierwsze, ale okazuje się że życie wcale nie jest tylko czarno - białe :P
OdpowiedzUsuń