niedziela, 9 stycznia 2022

Trzeci

 Oslo, 21.11.2021 r.


    Iselin, chodź tutaj! Zaraz zaczną się kwalifikacje! – krzyk Silje sprawił, że otrząsnęłam się z letargu. Odłożyłam telefon na kuchenny blat i głęboko odetchnęłam. Naprawdę nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Fredrik doprowadził mnie do takiego stanu. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Sprawił, że byłam… Odmieniona? Nie do końca wiedziałam, czy to słowo było prawidłowe, ale… Coś musiało być na rzeczy. Ten chłopak wywrócił do góry nogami mój, jak mi się wydawało, uporządkowany świat. Nie byłam 
w stanie ocenić, czy mi się to podobało. Zwykle to ja przejmowałam kontrolę i nadawałam odpowiedni ton znajomościom. Dyktowałam warunki i decydowałam, kiedy nastawał właściwy moment na koniec. Byłam pewna siebie i zdecydowana. A teraz? Wydawało mi się, że mój mózg zmienił się w papkę. Chyba potrzebowałam pomocy. Natychmiastowej. Kątem oka spojrzałam na wibrujący telefon. Kolejna śmiała wiadomość. Upiłam łyk zimnej wody, by ostudzić pragnienie. Nie powinien przygotowywać się do oddania skoku? Szybko mu odpisałam radząc, by skupił się na zawodach i zablokowałam ekran. – Iselin!
Już idę! – odpowiedziałam i weszłam do salonu. Uśmiechnęłam się na widok przekrzykujących się dziewczyn. Zostało nam tylko kilka dni do inauguracji Pucharu Świata. Byłyśmy podekscytowane i już nie mogłyśmy się doczekać podróży do zimnej, dalekiej Rosji. Zgodnie stwierdziłyśmy, że przyda nam się chwila we własnym gronie. Jasne, zdawałyśmy sobie sprawę, że będziemy ze sobą przebywać dostatecznie długo, lecz w niczym nam to nie przeszkadzało. Chciałyśmy pokibicować chłopakom w drugim indywidualnym konkursie. Wczoraj Fredrik nie zakwalifikował się do drugiej serii, co podkusiło mnie do rozpoczęcia małego flirtu przez telefon. Skoczek szybko podłapał temat i w mgnieniu oka zapomniał o niepowodzeniu. Doigrałam się. Miałam za swoje, ale… Nie mogłam się powstrzymać. Ciągle wspominałam nasze momenty. Pocałunki, dłonie badające każdy centymetr gorącej skóry. Pewne, namiętne ruchy. Nasze nagie ciała. Potrząsnęłam głową. Musiałam się skupić. Silje, Anna, Thea i ja tworzyłyśmy drużynę. Brakowało nam naszego guru, Maren. Uszanowałyśmy jednak jej decyzję, wiedząc, że możemy liczyć na jej wsparcie i porady w każdej chwili. Była naszą mentorką. Byłyśmy w podobnym wieku, jedne trochę starsze, drugie trochę młodsze. Sukcesy Maren spowodowały, że każda z nas była wpatrzona w nią jak w obrazek. Chciałyśmy dobić do jej poziomu. Ciężką pracą, masą wyrzeczeń i milionami odbytych treningów. Było nas na to stać. Wiedziałyśmy, że nasz wysiłek został nagrodzony.
Teraz Fredrik! – oznajmiła Silje. Mocno zacisnęłam kciuki. Odepchnął się od belki, przyjął odpowiednią pozycję i wybił się z progu. Leciał. Daleko. Niestety przy lądowaniu napotkał mały problem, który zaowocował upadkiem. Przełknęłam ślinę drżąc z emocji. Oby nic mu się nie stało! Odetchnęłam z ulgą, gdy podniósł się o własnych siłach machając do kamery. Zajął ostatnie miejsce zapewniające mu awans do konkursu. – Dobrze, że jest cały! Nie zniosłabym, gdyby coś mu się stało!
Zdezorientowana zmarszczyłam brwi i spojrzałam na koleżankę.
Silje? – spytałam ostrożnie. Anna z Theą parsknęły śmiechem. – O czymś nie wiem?
Nie, nie! Po prostu bardzo go lubię! – odpowiedziała. – Jesteśmy równolatkami, kiedyś byliśmy razem na wakacjach… Stąd mam do niego odrobinę więcej sympatii – Wytłumaczyła rumieniąc się lekko. Wspólne wakacje? Zaróżowione policzki? Co do cholery? Pokiwałam jedynie głową wracając do oglądania. Czułam buzującą we mnie złość. Musiałam się uspokoić. Co się ze mną działo? Co on ze mną zrobił? Czy ja właśnie wkurzyłam się o to, że Silje, moja koleżanka z drużyny kilka lat temu była na wakacjach z Fredrikiem? Byłam doszczętnie głupia, czy zaczęła przemawiać przeze mnie zazdrość? Nie miałam ku temu powodów. W końcu… Nic nas nie łączyło.


Niżny Tagił, 21.11.2021 r.


    Zainkasowałem na koncie pierwsze punkty zaliczane do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nie posiadałem się ze szczęścia! Nie był to mój debiut, ale w końcu dostałem szansę pokazania się publiczności od początku sezonu. Otrzymałem kredyt zaufania od trenera i nie miałem zamiaru go zawieść. Musiałem konsekwentnie, krok po kroku, realizować swoje cele. Musiałem ćwiczyć, by móc włączyć się do walki o najwyższe cele. W tym sezonie były to Igrzyska Olimpijskie. Marzenie każdego sportowca. Od małego, bez wyjątku. Nie miałem pojęcia, czy załapię się do drużyny, ale przemawiała przeze mnie ambicja. Musiałem wierzyć i trenować. Dzisiejszy dzień, a w zasadzie późny wieczór zdecydowanie mogłem zaliczyć do udanych. Mogłem skoczyć trochę lepiej, lecz przyznałem sam przed sobą, że osoba Iselin trochę mnie rozproszyła. Nie powinienem wymieniać z nią wiadomości przed skokami, bo potwornie się rozkojarzyłem. Ta dziewczyna… Była wulkanem. Mogła wybuchnąć w każdej chwili, bez ostrzeżenia. Mogła pociągnąć mnie za sobą na dno. Czy miałbym coś przeciwko? Nie. W dalszym ciągu nie zdobyliśmy się na szczerą rozmowę, ale czy to w ogóle miało jakikolwiek sens? Byliśmy wolni, nikogo nie zdradzaliśmy, dobrze się bawiliśmy. Nie musieliśmy tego nazywać. To się po prostu działo. Jej osoba wywoływała uśmiech na mojej twarzy, powodowała, że miałem roziskrzone spojrzenie. To było zakochanie, czy zauroczenie? Z chłopakami rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, lecz nie miałem śmiałości pytać ich o rady i wskazówki w tej sprawie. Była dość delikatna. Poza tym wiedziałem, że Iselin nie chciałaby, abym dyskutował z innymi o tym, co nas połączyło. Przecież my sami tego nie wiedzieliśmy. Jedno było pewne. Niewątpliwie coś dla mnie znaczyła. Musieliśmy się lepiej poznać i więcej przebywać w swoim towarzystwie, aby zrozumieć. Aby okiełznać szalejące w nas emocje. Lekko zdziwił mnie dzwoniący o tej porze telefon. Ukradkiem spojrzałem na Mariusa. Spał. Odebrałem udając się do łazienki. Nie chciałem go obudzić, bo wtedy robił się nieznośny.
Halo? – spytałem szeptem.
Nie przeszkadzam ci? Myślałam, że będziesz już spał – Iselin odezwała się niepewnie.
Nie mogłem zasnąć – przyznałem zgodnie z prawdą.
Chciałam ci pogratulować! To był udany występ… Lekko przeraziłam się tym upadkiem w kwalifikacjach, ale na szczęście nic ci się nie stało… – powiedziała. Zrobiło mi się lekko na sercu.
Martwiłaś się o mnie? – zacząłem się z nią droczyć i podpuszczać. Mogłem przysiąc, że w tym momencie zabawnie przewróciła oczami i przygryzła wargę.
Nie łap mnie na słówka! – oburzyła się.
Gdybym był obok ciebie, to mógłbym złapać cię za coś innego – wymruczałem.
Villumstad, nie pozwalaj sobie! Chyba za bardzo cię rozochociły nasze wiadomości!
To ty zaczęłaś! – przypomniałem jej. Bawiła mnie nasza rozmowa.
Wiem – odpowiedziała po dłuższej chwili. – Może ty pozwoliłbyś mi na wiele, gdybyś tutaj był. W końcu za zdobycie pierwszych punktów należy się nagroda… – Wyszeptała.
Dziewczyno, nie drażnij się ze mną – wycharczałem. – Wystawiasz moją cierpliwość na próbę! – Oznajmiłem. W odpowiedzi usłyszałem jej cichy chichot. I trzask zamykanych drzwi. Dochodził z naszego pokoju. – Iselin, chyba muszę kończyć.
Śpij dobrze. Miłych snów! – dziewczyna zakończyła połączenie. Na palcach wszedłem do pokoju. Łóżko Mariusa było puste.


    Byłem irracjonalnie wściekły. Brnąłem przez zaspy śniegu warcząc pod nosem. Wokół hotelu panowała cisza. Ciemną noc oświetlały pojedyncze latarnie. Nie spałem, udawałem przed Fredrikiem. Lubiłem go, ale nie chciałem z nim rozmawiać. Byłem kretynem. Myślałem o niej. Myślałem o niej, chociaż nie chciałem. Nie mogłem. Byłem 
z kimś. Na poważnie. Ciągle do niej wracałem. A przecież nawet jej nie lubiłem. Nie znosiłem jej. Ona nie znosiła mnie. Była wolna. Wtedy w klubie… Helene była przy mnie. A ja widziałem tylko ją. Myślałem, że nie zniosę tego, gdy zobaczyłem ją u boku Fredrika. To był potężny cios. Ona nie była moja. Nie mogłem być zazdrosny. Zależało mi na niej? Nie mogło mi na niej zależeć. Rywalizowaliśmy ze sobą, kłóciliśmy się, irytowaliśmy się. Tak było od zawsze. Nie przyszło nam do głowy, by to zmienić. Nienawiść do siebie była prosta. Chyba łatwiejsza. Nie miała pojęcia, z czym się zmagam. Jak dobija mnie myślenie o niej. Stała się taka pewna siebie. I taka dumna. Przeze mnie. Bo to ja wyzwoliłem w niej najgorsze, negatywne emocje. Chciała mi pokazać, że jest silna. I udowodniła mi to. Wygrała naszą małą walkę, choć nie była tego świadoma. Ja przegrałem już dawno temu. Jak miałem od niej uciec, skoro ona nawet nie była blisko? Czy z Fredrikiem coś ją łączyło? Czy łączył ich jedynie seks? Zacisnąłem zęby na samą myśl. Głęboki wdech. I wydech. Byłem zazdrosny o ich każdą wiadomość. Wiedziałem, że to ona powoduje tak szczery uśmiech Fredrika. To było najgorsze. Walczyłem ze sobą. Nie mogłem zapomnieć o Helene. Zazdrość była paskudną cechą. Nie pasowała mi. Zaślepiała mnie, obezwładniała i przyćmiewała zdrowy rozsądek. Byłem od niej uzależniony? Bolało mnie to. Nie wiem, co mnie podkusiło, gdy wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wysłałem jej wiadomość. A jaką ja dostanę nagrodę za dobre miejsce?


***

Witam!

Sprawy się troszeczkę pokomplikowały ^^



Pozdrawiam ;*