piątek, 14 kwietnia 2023

Dwunasty

 Zhangjiakou, 12.02.2022 r.


    Chciałem tylko położyć się spać. Chciałem tylko odetchnąć po ciężkim, ale zarazem szczęśliwym dla drużyny dniu. Chciałem pomyśleć o Iselin i o jej zapewnieniu sprzed dwóch dni. Chciałem tylko odpocząć. Zresetować się. Zasnąć. Zamiast tego poczułem, jak stado ostrych igieł wbija się gwałtownie w moje serce. Czułem, jak pęka, jak się kruszy, jak przestaje bić. Miałem wrażenie, że moje płuca zapomniały o oddychaniu. Zacisnąłem usta. Opuściłem w dół drżące dłonie. Zamknąłem oczy. Pragnąłem, by ktoś mi je wydrapał, bym nie musiał dłużej tego oglądać. Być tego świadkiem. Chciałem zawrócić, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałem jak słup patrząc na nich. Na mojego kolegę z drużyny, który wiedział, jak bardzo pokochałem tę dziewczynę. I na nią we własnej osobie. Dziewczynę, która w jednej sekundzie złamała mi serce. Dziewczynę, która kilkadziesiąt godzin temu karmiła mnie fałszywą nadzieją. Która mówiła, jak ważny dla niej jestem. Oszukała mnie. Kłamała prosto w oczy. Teraz… Spuściła głowę jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. A przecież była dorosłą kobietą, świadomą swoich czynów. Zraniła mnie. Oboje mnie zranili.
 – Jak mogłaś? – jedynie to zdołałem wykrztusić. Drwiąco prychnąłem pod nosem widząc, jak w popłochu szukają swoich ubrań. Patrzyłem na jej ciało z odrazą. Odwróciłem wzrok.
Nie udawaj zaskoczonego, przecież już nie raz widziałeś ją nagą – odezwał się Lindvik zakładając na siebie koszulkę. Zacisnąłem dłonie w pięści. Tak bardzo chciałem go uderzyć. Sprawić, by choć na moment poczuł mój ból. Chciałem zetrzeć z jego zdradzieckiej twarzy dumny, kpiący uśmiech. Musiałem się powstrzymać. Przemoc nie była rozwiązaniem, a ja nie chciałem narobić sobie problemów z jego powodu. Nie był tego wart. Nie on. Nie ten śmieć. I nie ona.
Fredrik… – po twarzy Iselin spłynęły łzy. Jeszcze wczoraj, jeszcze parę minut wcześniej rzuciłbym się ku niej, by zetrzeć te łzy z jej policzków. Ale nie teraz.
Silje mnie nie okłamała, prawda? – spytałem. – Kiedy powiedziała mi o waszym pocałunku?
Nie, mówiła prawdę – szepnęła zawstydzona. Było za późno na wstyd. Było za późno na wszystko. – Tak bardzo cię…
Dość! – przerwałem jej ostro. – Choć raz powiedz prawdę i przestań się pogrążać. Dobrze bawiliście się moim kosztem?
Ja znakomicie – zadrwił Marius. – Wspaniale było ją dziś pieprzyć i słuchać tego, jak jęczy moje imię. Moje, nie twoje. Widać, nie zaspokajałeś jej wystarczająco – Jego słowa sprawiały mi przykrość. Godziły w moje ego.
Nie narzekała przez ostatnie miesiące – odparowałem. – Najwidoczniej obrała sobie za cel rozwalenie całej drużyny. Jesteś na dobrej drodze, Iselin – Zaklaskałem ironicznie.
Przestań się tak zachowywać! Nie byłam twoją dziewczyną, więc cię nie zdradziłam! – krzyknęła. Czy ona się słyszała? W jednej sekundzie przestałem ją szanować.
Jesteś suką – zamarła na moje słowa. Nie spodziewała się ich. – Ciebie miałem za kumpla, ale już wiem, że się pomyliłem. Może i mnie nie zdradziłaś Iselin, ale naprawdę masz tupet mówiąc mi to, po twojej wcześniejszej deklaracji… Obydwoje jesteście siebie warci – Sączący się we mnie jad znalazł ujście. Odwróciłem się na pięcie i trzasnąłem drzwiami. Wyszedłem na mroźne powietrze. I dopiero tam pozwoliłem sobie na płacz.


Zhangjiakou, 14.02.2022 r.


    Spopularyzowany Dzień Zakochanych przyprawiał mnie o mdłości. Wioska olimpijska tonęła w barwach czerwieni, zewsząd otaczały mnie balony w kształcie serca oraz różowe konfetti. Organizatorzy chcieli wynagrodzić nam początkowy trud, ale nie potrafiłem tego docenić. Gdyby sytuacja była normalna z pewnością stroilibyśmy żarty 
z całej tej otoczki. Ale nie była. Po zdyskwalifikowaniu Silje atmosfera była gęsta, ale teraz… Było znacznie gorzej. Ja, Marius i Iselin schodziliśmy sobie z drogi. Nie warczeliśmy na siebie, nie odzywaliśmy się do siebie. Posyłaliśmy w swoim kierunku nienawistne spojrzenia. Nic więcej. Bolało mnie to. Brakowało mi Iselin, ale nie mogłem, nie potrafiłem się przemóc, by z nią porozmawiać. Za bardzo mnie zraniła. Wiedziałem, że kiedyś będę musiał to zrobić, ale na razie rana była zbyt świeża. Nie mogłem pojąć, że to właśnie ona była źródłem mojego cierpienia. Myślałem, że czuje coś do mnie. Że coś dla niej znaczyłem. Srogo się pomyliłem. Dałem jej swoją miłość, dałem jej siebie. Dałem jej wszystko, co miałem, a ona tak po prostu się mną zabawiła. Zdeptała mnie jak karalucha. Szukałem w głowie jakichś sygnałów, ale nie mogłem niczego znaleźć. Byłem zaślepiony, albo głupi. Grałem w jej grę, poddałem się jej, a ona mnie wykorzystała. Nie sądziłem, że może być aż tak perfidna. To do niej nie pasowało. Nie pasowało do Iselin, którą znałem. A przynajmniej sądziłem, że znam. Zwodziła mnie, szeptała czułe słówka, okłamywała mnie. Nie byłem złym człowiekiem. Nie zasłużyłem sobie na takie traktowanie. Nie i koniec. Iselin… Winiłem ją. Ale Mariusa również. Pomógł mi zaadaptować się w tej drużynie, cieszył się z moich małych sukcesów. Dzieliliśmy ze sobą pokój. Zwierzał mi się ze swoich problemów z Helene, a ja jemu z mojego uczucia do blondynki. Wiedział o wszystkim. Więc dlaczego? Czy mój ból sprawiał mu przyjemność? Czy we wszystkim musiał być najlepszy? Pokręciłem głową, aby pozbyć się pulsującego nacisku. Wczoraj przeprosiłem Silje za to, że jej nie uwierzyłem. Przyjęła moje przeprosiny, ale nie wnikała, dlaczego zmieniłem zdanie. Nie chciałem jej tego mówić. To była sprawa pomiędzy naszą trójką. To było zbyt osobiste. Musiałem oczyścić umysł. Konkurs drużynowy, którego miałem być częścią majaczył na horyzoncie. Mój debiut na Igrzyskach Olimpijskich. Dostałem szansę, którą musiałem wykorzystać. Złość, rozczarowanie, rozżalenie, to musiało zejść na dalszy plan. Najważniejszy był medal. Nie Marius zamykający stawkę. Drużyna.


    Skakałem jako pierwszy, otwierałem rywalizację w naszym teamie. Nie miałem tego za złe trenerowi. Wiedziałem, że byłem najsłabszym ogniwem, ale dziękowałem za daną mi szansę. Nie zmarnowałem jej. Moje wyniki były zadowalające, po pierwszej serii zajmowaliśmy miejsce na podium. Chcieliśmy zdobyć ten medal. Ja chciałem go zdobyć. Byłby wyśnioną nagrodą za cały trud, który musiałem przejść. Tak się jednak nie stało. Byłem wściekły. Marius skaczący w ostatniej grupie skoczył najsłabiej 
i zaprzepaścił szansę na wymarzony krążek. Mistrz Olimpijski zawalił. Po całości. Odebrał mi nawet to. Zagryzłem wargi gratulując rywalom. Mimo że nienawidziłem Iselin, teraz dokładnie wiedziałem, co ona czuła po dyskwalifikacji Silje. Złość i rażącą niesprawiedliwość. Miałem ochotę doskoczyć do Mariusa, szarpnąć nim, uderzyć go, tak by mnie popamiętał. Walczyłem ze sobą, ale nie mogłem poddać się negatywnym emocjom. Zostałyby wyciągnięte konsekwencje, być może zostałbym zawieszony. Nie mogłem na to pozwolić, nie w takiej chwili. Każdy z nas był przygnębiony. Smutny. Dobity. Właśnie tak zakończyła się nasza przygoda na XXIV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.


Zhangjiakou, 15.02.2022 r.


    Fredrik, możemy porozmawiać? – Iselin bez pukania weszła do pokoju, 
w którym niedawno pieprzyła się z Mariusem.
Nie sądzę, że mamy o czym – rzuciłem przez ramię. Nie miałem do tego głowy. Musiałem dokończyć pakowanie.
Nie zachowuj się jak dziecko, proszę – nalegała.
Byłbym ci wdzięczny, gdybyś nie oceniała mojego zachowania, dobrze? – spytałem szorstko. – Nie masz do tego cholernego prawa.
Chciałam cię przeprosić.
Nie chcę twoich przeprosin. Chcę się dowiedzieć, dlaczego zwodziłaś mnie przez tyle czasu. Dlaczego mnie okłamywałaś. Dlaczego pozwoliłaś mi uwierzyć, że jestem dla ciebie ważny. Dlaczego tak mnie zraniłaś? – odwróciłem się ku niej. Płakała. Jej łzy nie robiły już na mnie wrażenia. Pragnąłem pozostać obojętny, twardy jak głaz. W środku jednak cały się trząsłem.
Fredrik… – podjęła siadając na łóżku Lindvika. – To nie… Nie wszystko było kłamstwem. Jesteś dla mnie ważny…
Iselin, przykro mi, ale nie jestem w stanie ci uwierzyć. Jeśli… Jeśli czujesz coś do Mariusa, powinnaś mi była o tym powiedzieć na samym początku. Wtedy nie zaangażowałbym się do tego stopnia. Mogłaś być ze mną szczera, a ty wodziłaś mnie za nos. Jeśli go kochasz, to dlaczego byłaś ze mną? Dlaczego godziłaś się na randki, na pocałunki, na seks? Dlaczego nie zachowałaś się jak dorosła i pozwoliłaś, żeby to trwało? – buzowały we mnie emocje. – Dlaczego do cholery dałaś mi nadzieję, choć wiedziałaś, że nigdy nie będziemy razem?
Wiem, że okropnie cię skrzywdziłam. Czuję do siebie obrzydzenie, ale niestety nie cofnę czasu. Nie żałuję naszych chwil, Fredrik. Poczułam coś. Przywiązanie. Nie chciałam cię stracić, zachowywałam się irracjonalnie, byłam o ciebie zazdrosna…
Iselin, czy ty się słyszysz? – nie potrafiłem jej zrozumieć. Była taka sprzeczna. – Kochasz go? – Wypaliłem bojąc się odpowiedzi. Wiedziałem, co mi powie.
Tak – przyznała.
Wyjdź, proszę cię – odezwałem się cicho. Nie mogłem dłużej przebywać z nią w jednym pomieszczeniu. Dusiłem się. Z wahaniem spełniła moją prośbę. Zamknęła za sobą drzwi. A ja osunąłem się po ścianie. Tej samej, przy której Marius pieprzył Iselin. Zacząłem krzyczeć. I walić pięściami w ten przeklęty mur. Krwawiły mi dłonie. Cały krwawiłem. Miłość do tej dziewczyny mnie zniszczyła.


***

Witam!

Powoli zbliżamy się do końca ^^


Pozdrawiam ;*

1 komentarz:

  1. Tak bardzo żal mi Fredrika, ale nie można zmusić drugiej osoby, aby odwzajemniła nasze uczucia. Do tego musiał być świadkiem sceny, która złamała jego serce. Może gdyby jego rozmowa z Iselin inaczej się potoczyła, może gdyby dziewczyna wyznała wtedy wszystko co leżało na jej sercu wszystko inne potoczyłoby się inaczej. Owszem, byłyby rozwiane nadzieje i żal, ale nie byłoby nienawiści oraz niepotrzebnych sprzeczek oraz ugodzenia sobie w ego. Teraz Iselin i Marius, który z niezrozumiałą męską satysfakcją dobił kolegę z drużyny, stali się dla niego wrogami numer jeden. To na pewno nie pomaga w atmosferze, która i tak była gęsta. I niech mi ktoś powie, że miłość to proste i piękne uczucie ...

    OdpowiedzUsuń