Zhangjiakou, 12.02.2022 r.
Chciałem
tylko położyć się spać. Chciałem tylko odetchnąć po ciężkim,
ale zarazem szczęśliwym dla drużyny dniu. Chciałem pomyśleć o
Iselin i o jej zapewnieniu sprzed dwóch dni. Chciałem tylko
odpocząć. Zresetować się. Zasnąć. Zamiast tego poczułem, jak
stado ostrych igieł wbija się gwałtownie w moje serce. Czułem,
jak pęka, jak się kruszy, jak przestaje bić. Miałem wrażenie, że
moje płuca zapomniały o oddychaniu. Zacisnąłem usta. Opuściłem
w dół drżące dłonie. Zamknąłem oczy. Pragnąłem, by ktoś mi
je wydrapał, bym nie musiał dłużej tego oglądać. Być tego
świadkiem. Chciałem zawrócić, ale nogi odmówiły mi
posłuszeństwa. Stałem jak słup patrząc na nich. Na mojego kolegę z drużyny, który wiedział, jak bardzo pokochałem tę
dziewczynę. I na nią we własnej osobie. Dziewczynę, która w
jednej sekundzie złamała mi serce. Dziewczynę, która
kilkadziesiąt godzin temu karmiła mnie fałszywą nadzieją. Która
mówiła, jak ważny dla niej jestem. Oszukała mnie. Kłamała
prosto w oczy. Teraz… Spuściła głowę jak dziecko przyłapane na
gorącym uczynku. A przecież była dorosłą kobietą, świadomą
swoich czynów. Zraniła mnie. Oboje mnie zranili.
– Jak mogłaś? – jedynie to zdołałem
wykrztusić. Drwiąco prychnąłem pod nosem widząc, jak w popłochu
szukają swoich ubrań. Patrzyłem na jej ciało z odrazą.
Odwróciłem wzrok.
–
Nie udawaj zaskoczonego, przecież już
nie raz widziałeś ją nagą – odezwał się Lindvik zakładając
na siebie koszulkę. Zacisnąłem dłonie w pięści. Tak bardzo
chciałem go uderzyć. Sprawić, by choć na moment poczuł mój ból.
Chciałem zetrzeć z jego zdradzieckiej twarzy dumny, kpiący
uśmiech. Musiałem się powstrzymać. Przemoc nie była
rozwiązaniem, a ja nie chciałem narobić sobie problemów z jego
powodu. Nie był tego wart. Nie on. Nie ten śmieć. I nie ona.
–
Fredrik… – po twarzy Iselin spłynęły
łzy. Jeszcze wczoraj, jeszcze parę minut wcześniej rzuciłbym się
ku niej, by zetrzeć te łzy z jej policzków. Ale nie teraz.
–
Silje mnie nie okłamała, prawda? –
spytałem. – Kiedy powiedziała mi o waszym pocałunku?
–
Nie, mówiła prawdę – szepnęła
zawstydzona. Było za późno na wstyd. Było za późno na wszystko.
– Tak bardzo cię…
–
Dość! – przerwałem jej ostro. –
Choć raz powiedz prawdę i przestań się pogrążać. Dobrze
bawiliście się moim kosztem?
–
Ja znakomicie – zadrwił Marius. –
Wspaniale było ją dziś pieprzyć i słuchać tego, jak jęczy moje
imię. Moje, nie twoje. Widać, nie zaspokajałeś jej wystarczająco
– Jego słowa sprawiały mi przykrość. Godziły w moje ego.
–
Nie narzekała przez ostatnie miesiące –
odparowałem. – Najwidoczniej obrała sobie za cel rozwalenie całej
drużyny. Jesteś na dobrej drodze, Iselin – Zaklaskałem
ironicznie.
–
Przestań się tak zachowywać! Nie byłam
twoją dziewczyną, więc cię nie zdradziłam! – krzyknęła. Czy
ona się słyszała? W jednej sekundzie przestałem ją szanować.
–
Jesteś suką – zamarła na moje słowa.
Nie spodziewała się ich. – Ciebie miałem za kumpla, ale już
wiem, że się pomyliłem. Może i mnie nie zdradziłaś Iselin, ale
naprawdę masz tupet mówiąc mi to, po twojej wcześniejszej
deklaracji… Obydwoje jesteście siebie warci – Sączący się we
mnie jad znalazł ujście. Odwróciłem się na pięcie i trzasnąłem
drzwiami. Wyszedłem na mroźne powietrze. I dopiero tam pozwoliłem
sobie na płacz.
Zhangjiakou,
14.02.2022 r.
Spopularyzowany
Dzień Zakochanych przyprawiał mnie o mdłości. Wioska olimpijska
tonęła w barwach czerwieni, zewsząd otaczały mnie balony w
kształcie serca oraz różowe konfetti. Organizatorzy chcieli
wynagrodzić nam początkowy trud, ale nie potrafiłem tego docenić.
Gdyby sytuacja była normalna z pewnością stroilibyśmy żarty z
całej tej otoczki. Ale nie była. Po zdyskwalifikowaniu Silje
atmosfera była gęsta, ale teraz… Było znacznie gorzej. Ja,
Marius i Iselin schodziliśmy sobie z drogi. Nie warczeliśmy na
siebie, nie odzywaliśmy się do siebie. Posyłaliśmy w swoim
kierunku nienawistne spojrzenia. Nic więcej. Bolało mnie to.
Brakowało mi Iselin, ale nie mogłem, nie potrafiłem się przemóc,
by z nią porozmawiać. Za bardzo mnie zraniła. Wiedziałem, że
kiedyś będę musiał to zrobić, ale na razie rana była zbyt
świeża. Nie mogłem pojąć, że to właśnie ona była źródłem
mojego cierpienia. Myślałem, że czuje coś do mnie. Że coś dla
niej znaczyłem. Srogo się pomyliłem. Dałem jej swoją miłość,
dałem jej siebie. Dałem jej wszystko, co miałem, a ona tak po
prostu się mną zabawiła. Zdeptała mnie jak karalucha. Szukałem w głowie jakichś sygnałów, ale nie mogłem niczego znaleźć.
Byłem zaślepiony, albo głupi. Grałem w jej grę, poddałem się
jej, a ona mnie wykorzystała. Nie sądziłem, że może być aż tak
perfidna. To do niej nie pasowało. Nie pasowało do Iselin, którą
znałem. A przynajmniej sądziłem, że znam. Zwodziła mnie,
szeptała czułe słówka, okłamywała mnie. Nie byłem złym
człowiekiem. Nie zasłużyłem sobie na takie traktowanie. Nie i
koniec. Iselin… Winiłem ją. Ale Mariusa również. Pomógł mi
zaadaptować się w tej drużynie, cieszył się z moich małych
sukcesów. Dzieliliśmy ze sobą pokój. Zwierzał mi się ze swoich
problemów z Helene, a ja jemu z mojego uczucia do blondynki.
Wiedział o wszystkim. Więc dlaczego? Czy mój ból sprawiał
mu przyjemność? Czy we wszystkim musiał być najlepszy? Pokręciłem
głową, aby pozbyć się pulsującego nacisku. Wczoraj przeprosiłem
Silje za to, że jej nie uwierzyłem. Przyjęła moje przeprosiny,
ale nie wnikała, dlaczego zmieniłem zdanie. Nie chciałem jej tego
mówić. To była sprawa pomiędzy naszą trójką. To było zbyt
osobiste. Musiałem oczyścić umysł. Konkurs drużynowy, którego
miałem być częścią majaczył na horyzoncie. Mój debiut na
Igrzyskach Olimpijskich. Dostałem szansę, którą musiałem
wykorzystać. Złość, rozczarowanie, rozżalenie, to musiało zejść
na dalszy plan. Najważniejszy był medal. Nie Marius zamykający
stawkę. Drużyna.
Skakałem
jako pierwszy, otwierałem rywalizację w naszym teamie. Nie miałem
tego za złe trenerowi. Wiedziałem, że byłem najsłabszym ogniwem,
ale dziękowałem za daną mi szansę. Nie zmarnowałem jej. Moje
wyniki były zadowalające, po pierwszej serii zajmowaliśmy miejsce
na podium. Chcieliśmy zdobyć ten medal. Ja chciałem go zdobyć.
Byłby wyśnioną nagrodą za cały trud, który musiałem przejść.
Tak się jednak nie stało. Byłem wściekły. Marius skaczący w
ostatniej grupie skoczył najsłabiej i zaprzepaścił szansę
na wymarzony krążek. Mistrz Olimpijski zawalił. Po całości.
Odebrał mi nawet to. Zagryzłem wargi gratulując rywalom. Mimo że
nienawidziłem Iselin, teraz dokładnie wiedziałem, co ona czuła po
dyskwalifikacji Silje. Złość i rażącą niesprawiedliwość.
Miałem ochotę doskoczyć do Mariusa, szarpnąć nim, uderzyć go,
tak by mnie popamiętał. Walczyłem ze sobą, ale nie mogłem poddać
się negatywnym emocjom. Zostałyby wyciągnięte konsekwencje, być
może zostałbym zawieszony. Nie mogłem na to pozwolić, nie w
takiej chwili. Każdy z nas był przygnębiony. Smutny. Dobity.
Właśnie tak zakończyła się nasza przygoda na XXIV Zimowych
Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
Zhangjiakou,
15.02.2022 r.
–
Fredrik, możemy porozmawiać? – Iselin bez pukania weszła do
pokoju, w którym niedawno pieprzyła się z Mariusem.
–
Nie sądzę, że mamy o czym – rzuciłem
przez ramię. Nie miałem do tego głowy. Musiałem dokończyć
pakowanie.
–
Nie zachowuj się jak dziecko, proszę –
nalegała.
–
Byłbym ci wdzięczny, gdybyś nie
oceniała mojego zachowania, dobrze? – spytałem szorstko. – Nie
masz do tego cholernego prawa.
–
Chciałam cię przeprosić.
–
Nie chcę twoich przeprosin. Chcę się
dowiedzieć, dlaczego zwodziłaś mnie przez tyle czasu. Dlaczego
mnie okłamywałaś. Dlaczego pozwoliłaś mi uwierzyć, że jestem
dla ciebie ważny. Dlaczego tak mnie zraniłaś? – odwróciłem się
ku niej. Płakała. Jej łzy nie robiły już na mnie wrażenia.
Pragnąłem pozostać obojętny, twardy jak głaz. W środku jednak
cały się trząsłem.
–
Fredrik… – podjęła siadając na
łóżku Lindvika. – To nie… Nie wszystko było kłamstwem.
Jesteś dla mnie ważny…
–
Iselin, przykro mi, ale nie jestem w
stanie ci uwierzyć. Jeśli… Jeśli czujesz coś do Mariusa,
powinnaś mi była o tym powiedzieć na samym początku. Wtedy nie
zaangażowałbym się do tego stopnia. Mogłaś być ze mną szczera,
a ty wodziłaś mnie za nos. Jeśli go kochasz, to dlaczego byłaś
ze mną? Dlaczego godziłaś się na randki, na pocałunki, na seks?
Dlaczego nie zachowałaś się jak dorosła i pozwoliłaś, żeby to
trwało? – buzowały we mnie emocje. – Dlaczego do cholery dałaś
mi nadzieję, choć wiedziałaś, że nigdy nie będziemy razem?
–
Wiem, że okropnie cię skrzywdziłam.
Czuję do siebie obrzydzenie, ale niestety nie cofnę czasu. Nie
żałuję naszych chwil, Fredrik. Poczułam coś. Przywiązanie. Nie
chciałam cię stracić, zachowywałam się irracjonalnie, byłam o
ciebie zazdrosna…
–
Iselin, czy ty się słyszysz? – nie
potrafiłem jej zrozumieć. Była taka sprzeczna. – Kochasz go? –
Wypaliłem bojąc się odpowiedzi. Wiedziałem, co mi powie.
–
Tak – przyznała.
–
Wyjdź, proszę cię – odezwałem się
cicho. Nie mogłem dłużej przebywać z nią w jednym pomieszczeniu.
Dusiłem się. Z wahaniem spełniła moją prośbę. Zamknęła za
sobą drzwi. A ja osunąłem się po ścianie. Tej samej, przy
której Marius pieprzył Iselin. Zacząłem krzyczeć. I walić
pięściami w ten przeklęty mur. Krwawiły mi dłonie. Cały
krwawiłem. Miłość do tej dziewczyny mnie zniszczyła.
***
Witam!
Powoli zbliżamy się do końca ^^
Tak bardzo żal mi Fredrika, ale nie można zmusić drugiej osoby, aby odwzajemniła nasze uczucia. Do tego musiał być świadkiem sceny, która złamała jego serce. Może gdyby jego rozmowa z Iselin inaczej się potoczyła, może gdyby dziewczyna wyznała wtedy wszystko co leżało na jej sercu wszystko inne potoczyłoby się inaczej. Owszem, byłyby rozwiane nadzieje i żal, ale nie byłoby nienawiści oraz niepotrzebnych sprzeczek oraz ugodzenia sobie w ego. Teraz Iselin i Marius, który z niezrozumiałą męską satysfakcją dobił kolegę z drużyny, stali się dla niego wrogami numer jeden. To na pewno nie pomaga w atmosferze, która i tak była gęsta. I niech mi ktoś powie, że miłość to proste i piękne uczucie ...
OdpowiedzUsuń