Oslo, 26.01.2022 r.
Chciałam Mariusa. Chciałam go. Pragnęłam go. Pragnęła go moja głowa, moje serce, moja dusza. Całe ciało. Nienawidziłam się za to. Gardziłam sobą. Marius był moim największym wrogiem. Nie lubił mnie, nie znosił mnie. Drwił ze mnie, ubliżał mi na każdym kroku. Więc dlaczego? Zakochałam się w nim. A nie mogłam go kochać. Bo on miał dziewczynę, żył w szczęśliwym związku. A ja miałam Fredrika. Nie miałam go dosłownie, bo nie byliśmy parą, ale spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, którą udało nam się wygospodarować pomiędzy zawodami w innych krajach, treningami i innymi obowiązkami. Poznawaliśmy się coraz lepiej, uczyliśmy się swoich nawyków, przyzwyczajeń, swojej obecności. Byłam do niego przywiązana, dawał mi bliskość, której tak bardzo potrzebowałam. Ale to nie była ta bliskość. Fredrik nie był Mariusem. Niebieskie oczy Fredrika nie były oczami Mariusa. Usta Fredrika nie były ustami Mariusa. Jego ciało nie było jego ciałem. Jego głos nie był jego głosem. On cały nie był Mariusem. Próbowałam z tym walczyć, ale przegrywałam tę walkę. Stroniłam od Lindvika. Spotykałam się z Fredrikiem robiąc mu nadzieję. Wiedziałam to. Czułam to. Fredrik był we mnie zakochany, a ja sukcesywnie dążyłam do tego, by on myślał, że jestem zakochana w nim. Krzywdziłam go, bo był naprawdę świetnym facetem. Nie zasługiwałam na niego. Będąc z nim moje myśli uciekały do Mariusa. Zastanawiałam się co robi, gdzie teraz przebywa z Helene. Czy się całują? Czy uprawiają seks? Czy oglądają film? Wykańczało mnie to. Nie mogłam tak dłużej funkcjonować. Musiałam porozmawiać z młodszym z Norwegów. Ale co miałam mu powiedzieć? Że go nie chcę? To była prawda. Częściowa, bo nie chciałam go stracić. Że go nie potrzebuję? To było kłamstwo. Potrzebowałam go. Ale… Jak mogłam mu wyznać, że nie odwzajemniam jego uczuć, skoro ciągle dawałam inne sygnały? Byliśmy razem. Nasze zbliżenia były gorące i czułe. Tak jak on. Moje zachowanie było sprzeczne. Nie rozumiałam siebie. Wiedziałam tylko, że pokochałam kogoś, kogo pokochać nie powinnam. Nigdy. To w końcu był Marius. Ten sam Marius, który podstawiał mi nogi na treningach, szarpał mnie za włosy i mówił, że jestem do niczego. Dlaczego więc to na jego widok mocniej biło mi serce? Dlaczego potrzebowałam przekonać się, jak to będzie skryć się w jego ramionach? Dlaczego wyobrażałam sobie nasze wspólne życie wiedząc, że żadnego wspólnego życia nie będzie? Skryłam twarz w dłoniach. Moja głowa pulsowała. Miałam dość. Miałam dość siebie. Mariusa. Jego zagrywek, których nie rozumiałam. Nienawidził mnie. A czasami odnosiłam wrażenie, że mnie chciał. Ale to nie mogła być prawda. Prawda była taka, że ja chciałam jego.
Zawody
Pucharu Świata w Willingen miały być ostatnim sprawdzianem przed
zbliżającymi się wielkimi krokami Igrzyskami Olimpijskimi. Nasza
czwórka była już pewna, a ja odczuwałam dumę. Swoim uporem,
determinacją, dążeniem do celu, osiągnęłam to. Nominacja
olimpijska była spełnieniem marzeń każdego sportowca. A ja
dołączyłam do tego grona. I miałam zamiar godnie reprezentować
swój kraj w odległych Chinach. Miałam jedynie nadzieję, że
niezależne ode mnie czynniki nie przerwą brutalnie tylu wyrzeczeń,
wylanego potu oraz łez. Daniel i Johann walczyli z czasem. Marius
wrócił z izolacji, podobnie jak Fredrik. Covid. Ile jeszcze?
Mieliśmy dziś spotkanie z mediami. Nie lubiłam tego szumu,
wywiadów, odpowiedzi i zadawanych pytań, które często
doprowadzały mnie do irytacji. Zresztą nie tylko ja. Posłałam
Fredrikowi pokrzepiający uśmiech, który lekko odwzajemnił. Nawet
w tym musieliśmy być podobni. Marius był inny. W obecności
błyskających fleszy czuł się jak ryba w wodzie. Błyszczał,
rozdawał uśmiechy na prawo i lewo. Był w formie, nie mogłam
mu tego odmówić. Był jednym z głównych kandydatów do złota.
Jak miałam to znieść? Rozejrzałam się po tłumie. Czułam się
obco. Moje relacje z Silje uległy znacznemu pogorszeniu, choć
nic jej nie zrobiłam. Ignorowała mnie, obrzucała pogardliwymi
spojrzeniami. Praktycznie ze sobą nie rozmawiałyśmy, co nie uszło
uwadze trenera. Kazał nam załatwić swoje sprawy. Miałyśmy nie
zatruwać atmosfery w drużynie. Dobre sobie! To Silje miała
problem ze mną. A w zasadzie z tym, że była zakochana w Fredriku i
nienawidziła mnie za to, że ja go miałam. Że mogłam go
przytulać, całować, uprawiać z nim seks. Byłam zołzą, ale
odczuwałam chorą satysfakcję, gdy widziała, jak na siebie
patrzymy. Chciałam sprawić jej ból, by zagłuszyć swój. Anna
była po jej stronie, choć nie miałam pojęcia, ile wie. Zawsze
były ze sobą blisko, ale ta napięta sytuacja jeszcze bardziej je
do siebie zbliżyła. Jedynie Thea nie wtrącała nosa w nie swoje
sprawy. Była najmłodsza z nas, a wydawała się najdojrzalsza. Nie
oceniała mnie, nie krytykowała. Rozmawiała ze mną, co odnotowałam
jako mały sukces. Siedziałyśmy z tyłu, gdy trener chłopaków
przeszedł do ogłoszenia składu na Igrzyska. Fredrik zwiesił
głowę.
–
Z
dumą mogę oznajmić, że skoczkowie, którzy polecą do Chin, to…
Marius, Halvor, Robert, Daniel, który robi wszystko, aby zdążyć
na czas oraz… Fredrik –
zakończył.
Zamrugałam powiekami. –
Nie
była to łatwa decyzja, ale położenie Johanna nie napawa
optymizmem. Niejednoznaczne wyniki testów, izolacja… Nie możemy
tak ryzykować, dlatego podjęliśmy taką, a nie inną decyzję –
Dopowiedział. Villumstad
był zdezorientowany, ale nie dziwiłam się temu. Nie spodziewał
się tego, już dawno pogrzebał tę szansę. Wiedział, że jego
wyniki nie były zadowalające, ale jednak… Życie jest
nieprzewidywalne. Byłam z niego cholernie dumna.
Po
medialnym cyrku w końcu dostaliśmy chwilę dla siebie. Chwilę, bo
później mieliśmy zaplanowane zajęcia na siłowni. Gorzej być nie
mogło. Dziewczyny zajęły się rozmową, a ja udałam się na
poszukiwania Fredrika, by pogratulować mu sukcesu. Zniknął
niedługo po ogłoszeniu nominacji. Znalezienie go zajęło mi
dłuższą chwilę. Stał w korytarzu z Silje, ale tą ze sztabu.
Blondynka nosiła nasze narty oraz torby, a także była
odpowiedzialna za social media. Lubiłam ją. A przynajmniej tak
sądziłam, dopóki nie ujrzałam, jak wypłakuje się Fredrikowi na
ramieniu. Zagotowało się we mnie ze złości. Co ona sobie myślała?
Co on sobie myślał? Wiedziałam, że jestem niesprawiedliwa, ale w
tej chwili mnie to nie obchodziło. Dlaczego wybrała akurat jego?
Dlaczego on ją pocieszał, zamiast odepchnąć? Byłam wściekła.
Nie miałam do tego cholernego prawa, ale nie panowałam nad tym.
Przecież wiedziałam, że Fredrik był zakochany we mnie, a mimo to,
miałam ochotę na niego nakrzyczeć. Bez powodu, bo to ja
zachowywałam się nie w porządku wobec niego. Ale byłam
zazdrosna.
–
Iselin!
–
skoczek
drgnął, gdy zauważył moją obecność. Silje odskoczyła od
niego. Zmierzyłam ją nieprzyjemnym wzrokiem. –
Ja…
–
Daruj
sobie –
warknęłam
i go wyminęłam.
–
Iselin!
–
Nie
mam ochoty na rozmowę z tobą –
ucięłam.
Chciałam
mu tylko pogratulować. Nie tak to miało wyglądać. Wparowałam
na siłownię. Marius już tam był. Gotowy, by ze mnie drwić.
Przeszłam
obok niego bez słowa. Mocne ćwiczenia były wybawieniem.
Na
treningu panowała gęsta i napięta atmosfera. Nie zwracałam na nią
uwagi, skupiłam się na swoim ciele oraz zafundowałam sobie wycisk.
Tego potrzebowałam. Musiałam się wyciszyć i opanować nerwy.
Zostałam nieco dłużej, by porozciągać napięte mięśnie.
Fredrik był wściekły. I spocony. Odrzuciłam głupie myśli
odwracając wzrok. Wyszedł, trzasnął drzwiami. Świetnie. Po
prostu świetnie.
–
Kłopoty
w raju? –
zapytał
Marius podchodząc bliżej. Bawiła go ta sytuacja.
–
Nic
ci do tego –
odparowałam. –
Zostaw
mnie –
Syknęłam
podnosząc się z maty. Lindvik zmierzył mnie wzrokiem od stóp do
głów. Poczułam się mała, bezbronna i naga.
–
Kłótnia
kochanków? –
drążył
dalej. –
Znudziłaś
mu się?
–
Lindvik,
do kurwy nędzy, zostaw mnie w spokoju! –
krzyknęłam
i odwróciłam się od niego. Podszedł jeszcze bliżej, stanął za
mną. Płonęłam.
–
Pomóc
ci w odreagowaniu tego stresu? –
mruknął
odgarniając kosmyki włosów z mojej szyi. Puls przyspieszył. Serce
biło nienaturalnie szybko. Klatka piersiowa się unosiła. Widziałam
w lustrze, że zawiesił spojrzenie na moich piersiach. Przełknęłam
ślinę.
–
Obejdzie
się –
próbowałam
udawać obojętną, ale poległam. A on o tym wiedział. Jego oczy
były dzikie, rozpalone, podobnie jak moje ciało.
–
Brzmisz,
jakbyś tego chciała –
kiedy
spostrzegłam jego dłoń zbliżającą się do moich piersi nie
wytrzymałam. Wrzałam. –
Nie
mam racji? –
Wyszeptał
wprost do mojego ucha.
–
M…
Marius…
–
Tak,
Iselin? –
zniżył
głos.
–
Pocałuj
mnie –
wybłagałam
gorączkowo.
Szarpnął mnie, oparł o ścianę. Zbliżył się do mnie. Jego
oddech zmieszał się z moim oddechem. –
Proszę.
Jego
usta z furią zaatakowały moje. Intensywność tego doznania mnie
poraziła. Oboje tego chcieliśmy. To nie było delikatne. To było
mocne, agresywne i namiętne. Przyciągnęłam go bliżej siebie,
moje dłonie zatonęły w jego włosach. Walczyłam o każdy dech.
Gryźliśmy swoje wargi. Chcieliśmy zapomnieć o wszystkim. O
Helene. O Fredriku. W końcu byliśmy tylko my. Pragnęliśmy tego od
dawna i w końcu to dostaliśmy. Dostaliśmy siebie. Odchyliłam
głowę. Jego usta na mojej szyi, dłonie na piersiach. Jego usta na
moim odsłoniętym brzuchu. Jego dłoń zaczepiająca się o gumkę
moich leginsów. Westchnęłam. Mimowolnie rozchyliłam nogi. Jego
przyspieszony oddech. Mój jęk. Dźwięk otwieranych drzwi.
–
Zapomniałam
wody!… –
głos
Silje, naszej koleżanki z drużyny nas zaskoczył. Byliśmy
zamroczeni. Oszołomieni. Byliśmy skończeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz