Oslo, 17.11.2021 r.
W
mojej obolałej i ociężałej głowie trwała gonitwa myśli, która
przerodziła się w prawdziwą burzę. Nic nie składało się
na logiczną całość, wszystko było poplątane i jakby zamglone.
Podjęłam próbę otworzenia oczu, ale zakończyła się fiaskiem.
Spróbowałam znowu. Troszkę lepiej. Było zdecydowanie za jasno.
Poczułam nieprzyjemne i dokuczliwe ssanie w żołądku. Zaklęłam.
Już nigdy więcej nie tknę alkoholu! Przekręciłam się na drugi
bok i zamarłam. Przespałam się z Fredrikiem. Niewyraźne
wspomnienia zaczęły formować się w przejrzystą całość. Co ja
najlepszego zrobiłam?! Jak mogłam dać się ponieść chwili i
uprawiać seks z tym sympatycznym, miłym i słodkim chłopakiem?
Ubiegłej nocy pokazał mi kilkakrotnie, co kryje jego druga natura.
Zadrżałam, bynajmniej nie z zimna, na wspomnienie jego rozpalonych
ust i pewnych dłoni. Ciaśniej oplotłam się ciepłą kołdrą,
usiadłam na wygodnym łóżku i rozejrzałam się po, już nie obcej
dla mnie sypialni. Była urządzona w typowo męski sposób. Wczoraj
nie miałam okazji, by dostrzec poszczególne detale. Skoczek nie
leżał obok mnie, przez sekundę zastanawiałam się, gdzie może
być. Później zaczerwieniłam się po same cebulki włosów na
widok byle jak porozrzucanych ubrań. Wczoraj… Zrywaliśmy je z
siebie w szaleńczym tempie, byle by już, teraz, natychmiast znaleźć
się blisko siebie.
–
Nie uważasz, że trochę za późno na
wstyd? – drgnęłam usłyszawszy schrypnięty głos Norwega. Stał
nonszalancko oparty o framugę drzwi. W samych bokserkach. Z tacą w
rękach. Prawy kącik jego ust był seksownie wydęty ku górze.
Płonęłam.
–
Co ty ze mną zrobiłeś? – rzuciłam w
przestrzeń. Nie spodziewałam się odpowiedzi.
–
Mam ci przypomnieć? – mrugnął
zbliżając się. Przełknęłam ślinę. Za nic nie rozumiałam
stanu, w którym się przez niego znalazłam. Pytanie Fredrika
zawisło w powietrzu. Usiadł obok mnie podkradając mi kołdrę.
–
Ej! – oburzyłam się walcząc o nie
swoją własność.
–
Daj spokój, zdążyłem cię już
dogłębnie poznać! Z naciskiem na: dogłębnie – poruszył
brwiami. Lekko uderzyłam go w głowę.
–
Jak możesz jeść na kacu? – spytałam
sceptycznie widząc jak sięga po tosta.
–
To mój sposób na jego leczenie –
mruknął. Skrzywiłam się.
–
Fuj – wzdrygnęłam się i spojrzałam
na tacę. Bez namysłu sięgnęłam po butelkę niegazowanej wody
oraz gorącą kawę. Odnotowałam jego krzywy wzrok. – No co? To
mój sposób – Wyjaśniłam.
–
Idealnym sposobem na kaca jest też
wysiłek fizyczny… – zaczął. Moje serce zabiło szybciej.
–
Fredrik… – zagryzłam wargę. Znajomy
błysk pojawił się w jego oczach. Odstawił na bok nikomu
niepotrzebne w tym momencie jedzenie. Zanurkował pod kołdrę, a ja
pokonana po raz kolejny opadłam na poduszki. I znów zobaczyłam
fajerwerki.
Ten
chłopak miał na mnie zły wpływ. Gdy był blisko… Postępowałam
nielogicznie, irracjonalnie i chyba wbrew sobie. Lubiłam go, nawet
bardzo, ale do czego to właściwie dążyło? Upiliśmy się, ale
czy to nas tłumaczyło? Raczej nie. Pragnęłam utrzeć nosa
Mariusowi, tylko nie do końca wiedziałam, czy ten sposób był
słuszny. Zemsta? Właściwie za co? Za to, że wtrącał się w nie
swoje sprawy i chciał sprawować nad wszystkim kontrolę? Może tak.
Jednak… Już samo wyjście z Fredrikiem go rozeźliło. Nie
musiałam iść do jego mieszkania, nie musiałam uprawiać z nim
seksu. Ale to zrobiłam. Z własnej, nieprzymusowej woli. Chciałam
tego. Chciałam go. On też mnie chciał. Czy musieliśmy to jakoś
definiować? Zdecydowanie nie. Czułam się dziwnie. Nie rozumiałam
siebie. Wykorzystałam Fredrika. W pewnym sensie. Żałowałam?
Oczywiście, że nie. Spojrzałam na jego śpiącą sylwetkę.
Powinien się pakować. Powinnam go obudzić, ale nie miałam serca.
Oddychał miarowo, jego miękkie włosy opadały na poduszkę, rzęsy
rzucały cienie na policzek. Wyciągnęłam dłoń, by go dotknąć,
ale szybko ją cofnęłam. Czy to nie byłby zbyt intymny i czuły
gest? Westchnęłam. Miałam sobie pójść, czy poczekać? Chciałam
porozmawiać, ale czy wiedziałam, o czym? Co niby mieliśmy sobie
powiedzieć? Albo wyjaśnić? Byliśmy, jakby nie patrząc, dorosłymi
ludźmi. Mętlik w mojej głowie nie ustawał. Czy on żałował? Nie
wyglądał na takiego. Czy ja coś dla niego znaczyłam? Nie miałam
pojęcia. Czy on znaczył coś dla mnie? Do wczoraj był tylko dobrym
kolegą, a teraz…? Coś się niewątpliwie zmieniło, ale czy
miałam prawo przypisywać temu jakiś większy scenariusz? To był w
końcu tylko seks. Tylko, czy aż? Potarłam skronie. Tępy ból nie
ustawał. Miałam za swoje! Miałam ochotę krzyknąć, aby
rozładować szalejące we mnie emocje. Czy Fredrik powie Lindvikowi
o tym, co zrobiliśmy? Co mnie to w ogóle obchodziło? Dlaczego
miałoby to interesować Mariusa? Czy ja chciałam, żeby był w
posiadaniu tych informacji? Przeczuwałam, że prędzej, czy później
dostałabym nimi w twarz. Znałam go. Wiedziałam, że pewnie
czekałby na odpowiedni moment, by wyciągnąć asa z rękawa. By nam
zaszkodzić. Ale… Czy faktycznie by nam zaszkodził? Żaden
regulamin nie zakazywał związków pomiędzy zawodnikami. Parsknęłam
cichym, urywanym śmiechem. Jaki związek, do cholery? O czym ja
myślałam? Marius… Ja nie ingerowałam w jego relację z Helene,
więc on też nie powinien. Jednak… Marius był Mariusem. Dlaczego
wciąż nękał mnie jego obraz? Znowu westchnęłam. Tym razem z
irytacji.
–
Czy twoja głowa jeszcze nie eksplodowała
od nadmiaru myśli? – usłyszałam pytanie Fredrika. – Aż
poczułem obracające się trybiki!
–
Bardzo śmieszne – zironizowałam. –
Chyba trener się do ciebie dobijał – Oznajmiłam, gdy
przypomniałam sobie o jego wibrującym telefonie. Villumstad szybko
po niego sięgnął. Przejechał palcem po ekranie i odblokował go.
–
To tylko Marius – rzucił przeciągając
się.
–
Martwi się o ciebie? – sarknęłam.
–
Taaak, jego troska jest rozczulająca.
Może chciał wiedzieć, czy użyłem gumek – wyszczerzył swoje
białe zęby w szerokim uśmiechu.
–
Fredrik! – trąciłam go w ramię. –
Chyba… Chyba nie mówicie sobie takich rzeczy? – Zainteresowałam
się. Zakłopotany podrapał się po głowie. Podejrzliwie zmrużyłam
oczy.
–
Mówimy sobie o różnych rzeczach… –
zaczął niepewnie. Moje serce stanęło. – Musimy sobie jakoś
urozmaicać podróże! – Dodał na swoją obronę.
–
Gorzej niż dzieci – osądziłam.
Spojrzałam na zegarek. – Muszę się zbierać.
–
Przecież nie czeka na ciebie chłopak…
– bardziej stwierdził, niż zapytał.
–
Skąd ta pewność? Może w moim
mieszkaniu czeka na mnie całe stado? – zażartowałam. Fredrik
zbladł. – Hej, to był niewinny dowcip – Powiedziałam ubierając
się. – Ogarnij swój leniwy tyłek i się spakuj! Nie chcę mieć
cię na sumieniu przed pierwszym startem. Powodzenia! – Nachyliłam
się i dałam mu całusa w policzek. Sprytnie odwrócił głowę
złączając nasze usta w pocałunku. Jęknęłam. Jeszcze chwila, a…
Nie, nie, nie. – Jesteś perfidny – Stwierdziłam. Wytknął mi
język i z powrotem padł na poduszki. Rzuciłam w niego
ubraniami. Villumstad był po prostu jedyny w swoim rodzaju. I
niemożliwy.
Niżny
Tagił, 18.11.2021 r.
W
moim życiu nie było miejsca, ani czasu na dziewczyny. Całkowitą
uwagę poświęcałem treningom, szlifowaniu pozycji najazdowej i
skokom. Do momentu poznania dwa lata temu Iselin, wszystko było
jasne, klarowne i przejrzyste. Lubiłem ją. Bardziej niż
powinienem. Była inna niż wszystkie… Była urocza, roześmiana,
pogodna, zawsze miała ochotę na rozmowę oraz wymianę spostrzeżeń.
Czułem, że ona też mnie lubi. Dogadywaliśmy się, mieliśmy
podobne poczucie humoru, bawiły nas nieśmieszne żarty. Lubiłem,
kiedy mieliśmy wspólne treningi. Zdarzały się rzadko, ale wiele
znaczyły. Iselin była rok starsza ode mnie, debiut w Pucharze
Świata miała już za sobą. Była demonem. Ja… Byłem trochę
nieśmiały, trochę odstawałem, trochę obawiałem się, jak
zostanę przyjęty w kadrze, w której chłopaki znali się od lat.
To nie tak, że nigdy wcześniej nie mieliśmy ze sobą kontaktu.
Puchar Kontynentalny, Mistrzostwa Norwegii, inne zawody… Puchar
Świata był jednak innym kalibrem. Czy się denerwowałem?
Cholernie. Chciałem udowodnić sobie, a przede wszystkim trenerowi,
że jego decyzja o powołaniu mnie na zawody była słuszna. Krok po
kroku musiałem realizować postawione przed sobą cele, by otrzymać
nominację olimpijską. To był ten najważniejszy, najjaśniejszy,
wymarzony, wyśniony punkt. Sytuacja pomiędzy mną, a Iselin trochę
wytrąciła mnie z równowagi. To dlatego nigdy nie zdecydowałem się
na żaden, niepotrzebny krok. Dekoncentracja nie była mi potrzeba. A
jednak… Nie rozumiałem tego, co między nami zaszło. Nie
wiedziałem, co sądzi o tym Iselin, bo nie mieliśmy szansy na
rozmowę. A może świadomie jej unikaliśmy? Jej propozycja była
śmiała, zaskoczyła mnie, ale podjąłem jej grę. Oboje tego
chcieliśmy. Ona… Zapach jej skóry, jej mocne pocałunki i
delikatny dotyk… Wtuliłem twarz w bluzę. Nie z powodu
szalejącego w dalekiej Rosji mrozu. Podróż była długa, trudna i
męcząca. Marzyłem jedynie o zakopaniu się po uszy w pościeli.
–
Fredrik… Mogę zadać ci jedno pytanie?
– niemrawy głos Mariusa poniósł się echem po pokoju. Spojrzałem
na swojego współlokatora zachęcając go, by kontynuował. – Czy
między tobą, a Iselin naprawdę do czegoś doszło?
–
Tak – odpowiedziałem pewnie. Nie
widziałem w tym pytaniu nic dziwnego. Tak jak wspominałem
dziewczynie, rozmawialiśmy na rozmaite tematy. – Spokojnie,
założyłem gumki – Zaśmiałem się widząc jego minę. Jeszcze
wtedy nie wiedziałem…
–
To dobrze, gówniarzu. Chyba nie
chciałbyś przedwcześnie zostać tatuśkiem i bawić się w
pieluchy – parsknął.
–
Nie nazywaj mnie gówniarzem! –
prychnąłem. – Dzieli nas tylko rok! – Posłałem w jego stronę
poduszkę.
–
Nie obruszaj się tak – zachichotał
złowieszczo. – Pierwszy zajmuję łazienkę! – Krzyknął
znikając za drzwiami. Zaśmiałem się głośno. Ten sezon będzie
przygodą, którą bez wątpienia zapamiętam do końca życia…
***
Witam!
Czy Fredrik jest zakochany? Czy Marius jest zazdrosny? ^^