Oslo, 26.01.2022 r.
Otrzeźwienie
przyszło w jednej sekundzie. Odepchnęłam od siebie Mariusa i
spanikowana spojrzałam na Silje. Jej wzrok był nieobecny. Nie mogła
objąć rozumiem tej sceny. Ja oddychałam ciężko. Drżałam na
całym ciele. Kalkulowałam w głowie, co powinnam powiedzieć na
swoją obronę, ale mój mózg nie funkcjonował. Byłam zamroczona i
niezdolna do wykonania choćby najmniejszego ruchu. Sparaliżowało
mnie. I dotarło do mnie, czego się dopuściłam. Lindvik
zwiesił ramiona, spuścił głowę, jak dziecko przyłapane na
gorącym uczynku. Potrzebowałam pomocy, a on się poddał.
–
Silje… – podjęłam próbę, ale
dziewczyna machnęła na mnie ręką. Chwyciła wodę i zaczęła
się wycofywać. – Silje, zaczekaj!
–
Naprawdę… Naprawdę nie rozumiem, co
Fredrik w tobie widzi – wycedziła z odrazą. – Obrałaś sobie
za cel wszystkich chłopaków z drużyny? – Zapytała, a ja
poczułam się tak, jakby mnie spoliczkowała. Jej słowa bolały,
ale w głębi siebie wiedziałam, że na nie zasłużyłam. –
Mogłabyś chociaż oszczędzić tych zajętych – Wskazała na
Mariusa. Obwiniała mnie, chociaż nie miała o niczym pojęcia.
Typowa Silje. Nieskazitelna. Krystaliczna.
–
Nie mów tak o niej, Silje – głos
skoczka poniósł się echem po pustej sali treningowej. – I
z łaski swojej nie wtrącaj się w nie swoje sprawy – Grzecznie
poprosił. A ja nie mogłam uwierzyć, że stanął w mojej obronie.
–
Nie obchodzi mnie to, co robicie ze swoim
życiem! Ale… On… Fredrik na to nie zasługuje. Jest w tobie
zakochany po uszy, a ty co robisz?! Nie wiesz, że go ranisz? Że go
krzywdzisz? Co on ci zrobił, poza tym, że cię pokochał? –
Atakowała mnie. Miała rację, ale nie mogłam się z nią zgodzić.
To nie leżało w mojej naturze.
–
Odpieprz się ode mnie! Nie możesz
znieść tego, że wybrał mnie? Że to mnie całuje, że ze mną
sypia? – Zadrwiłam. Krew odpłynęła z jej twarzy. – Jesteś
żałosna, Silje! Wiem, że jesteś w nim zakochana, ale pogódź się
z tym, że przegrałaś! – Krzyknęłam. Buzowała we mnie
adrenalina. Pragnęłam pokazać, gdzie jest jej miejsce. Pragnęłam
udowodnić jej, że jestem lepsza. Chciałam ją zranić. Chciałam
ją upokorzyć. Osiągnęłam swój cel. Dziewczyna otarła łzy
lecące z jej twarzy, a ja nie czułam nic. Poza cichą satysfakcją.
Marius był w szoku. Nie poznawał mnie.
–
Jesteś podła, Iselin. Po prostu podła.
Fredrik zasługuje na prawdę – obwieściła chwytając za klamkę.
–
Leć do niego! Zobaczymy, komu uwierzy! –
powiedziałam pewnie. Silje posłała mi spojrzenie, z którego
mogłam odczytać, że mną gardzi. Wyszła trzaskając drzwiami. –
Nie myśl sobie, że ten pocałunek coś zmienia – Zwróciłam się
do Mariusa. Biłam na oślep, nie zważając na uczucia innych. Byłam
suką.
–
I tak nie poczułem niczego
nadzwyczajnego – mruknął. – Z Fredrikiem musi być naprawdę
kiepsko, skoro zadowala się tym… – Lekceważąco omiótł
wzrokiem moje ciało. A później wyszedł zostawiając mnie
samą. Zrezygnowana opadłam na matę. Zaczęłam płakać.
Wściekły
na siebie, na Silje i na Iselin brnąłem przez śnieg, który
zgromadził się wokół hotelu. Miałem mętlik w głowie, nad
którym nie potrafiłem zapanować. Zawładnął mną, nie chciał
mnie opuścić, a ja miałem ochotę krzyczeć, by pozbyć się
negatywnych emocji. Euforia po ogłoszeniu nominacji olimpijskiej
minęła szybko, choć nadal w to nie wierzyłem. Odebrałem mnóstwo
telefonów i wiadomości z gratulacjami, ale ciężar zalegający w moim
sercu nie pozwalał mi na radość. Byłem lekko skołowany.
Wiedziałem, że gdyby nie problemy Forfanga z koronawirusem,
Igrzyska oglądałbym przed telewizorem. Z jednej strony czułem
wdzięczność, cieszyłem się, że trener mi zaufał i postawił na
mnie, ale z drugiej… Wolałbym wygrać tę walkę sportowo, a
nie przez przypadek i zrządzenie losu. Ten sezon nie szedł po mojej
myśli, choć był pierwszym, w którym regularnie występowałem.
Częściej jednak nie awansowałem do drugiej serii, a dorobek
punktowy był marny. Wymagałem od siebie znacznie więcej i bolała
mnie świadomość, że jestem po prostu przeciętny. Na treningach
dawałem z siebie sto, nawet dwieście procent, ale nie miało to
przełożenia na zawody. Musiałem coś zmienić. Westchnąłem
sfrustrowany. Byłem przytłoczony, marzyłem jedynie o tym, aby
wtulić się w Iselin. Ona mnie rozumiała. Była przy mnie,
pocieszała po nieudanych skokach i potrafiła mnie wesprzeć, jak
mało kto. Jej słowa zawsze były odpowiednie. Nigdy na mnie nie
naciskała, czekała, aż sam zacznę się zwierzać. Bardzo to
ceniłem. Ceniłem ją. I byłem w niej zakochany jak ostatni kretyn.
Do niedawna była jedynie moją koleżanką z drużyny, ale te dwa i
pół miesiąca zrobiły swoje. Nasze spotkania, nasze pocałunki,
nasza bliskość… To wystarczyło. Tęskniłem za nią, gdy nie
było jej obok. Tęskniłem za jej spojrzeniem, ustami, za jej
delikatnością, za jej ciałem. Pragnęłam spędzać z nią jak
najwięcej czasu. Dalej ją poznawać, delektować się nią. To
uczucie pojawiło się nagle, zupełnie tego nie planowałem. A
później… Wystarczyła jedna impreza, śmiała propozycja, bym
przepadł. Starałem się nie tylko dla siebie, ale również dla
niej. Razem tworzyliśmy zgrany duet i coraz częściej zastanawiałem
się nad związkiem, ale obawiałem się jej reakcji. A teraz…
Teraz z pewnością była na mnie wściekła, choć naprawdę nie
zrobiłem nic złego. Wkurzała mnie świadomość, że musiała
zobaczyć mnie i Silje w takiej sytuacji, ale… Nie byłem
niczemu winny. Blondynka miała ciężki dzień, potrzebowała się
komuś wypłakać. Nawinąłem się, więc to na mnie padło. Była w opłakanym stanie, nie mogłem pozwolić jej odejść. Nie
byłem taki. Iselin mylnie to zinterpretowała, ale część mnie
poczuła satysfakcję. Gdybym… Gdybym nic dla niej nie znaczył jej
reakcja byłaby inna. Musiała być zazdrosna. Pchnięty
niewytłumaczalną nadzieją wróciłem do hotelu. Musiałem z nią
porozmawiać. Musiałem ją przytulić.
–
Fredrik! Dobrze, że cię widzę! –
Silje, koleżanka z drużyny, na mój widok odetchnęła z
ulgą.
–
Coś się stało? – zapytałem
autentycznie zaniepokojony. Była blada i mógłbym przysiąc, że
płakała. Co dziś było z tymi dziewczynami?
–
Muszę ci coś powiedzieć, choć nie
jest to łatwe – wykręciła palce nerwowo rozglądając się za
siebie. Zmarszczyłem czoło, ale zachęciłem ją, by powiedziała
to, co ją nurtowało. – Uważam, że zasługujesz na szczerość…
Właśnie widziałam… Iselin i Marius… Całowali się –
Wydusiła z siebie, a mnie zamurowało. Popatrzyłem na nią jak na
wariatkę.
–
O czym ty mówisz? Daj spokój! –
żachnęłam się.
–
Fredrik… Mówię prawdę, musisz mi
uwierzyć! – nalegała. – Iselin powiedziała mi tyle przykrych
słów… – zaczęła oczerniać dziewczynę. Nie spodobało mi się
to.
–
Dość! Silje, dlaczego to robisz?
Dlaczego próbujesz postawić ją przede mną w złym świetle? Ją i
Mariusa? Przecież Marius ma Helene! – próbowałem przemówić jej
do rozsądku. Nie wiedziałem, co w nią wstąpiło. Nigdy się tak
nie zachowywała.
–
Nie wierzysz mi? – spytała łamiącym
się głosem.
–
Nie, Silje. Nie wierzę ci – oznajmiłem
twardo. Minąłem ją bez słowa. Miałem dość tego cholernego
dnia.
Zrezygnowany
leżałem na łóżku gapiąc się w sufit. Nic do mnie nie
docierało. Otaczała mnie cisza. Byłem sam, ale czułem się tak,
jakbym wybudował wokół siebie niewidzialny mur. Co my najlepszego
zrobiliśmy? Co ja zrobiłem? Wiedziałem, że gdyby nam nie
przerwano… Zacisnąłem pięści. Tak bardzo tego chciałem. Ona
też tego chciała. Chcieliśmy siebie tak bardzo, że to aż bolało.
Nie mogłem uwierzyć, że po tylu latach mogłem zasmakować jej
ust. Dotknąć jej ciała. Iselin mnie wykańczała. Kochałem ją do
szaleństwa. Nienawidziłem tego. Nienawidziłem jej. Krzywdziliśmy
siebie, ale też niewinnych ludzi. Silje miała rację. Fredrik na to
nie zasługiwał. Moja dziewczyna również. A jednak nie umieliśmy
tego powstrzymać. Nie wiedziałem, co dalej. Iselin… Nie
poznawałem jej, gdy rozmawiała z naszą wspólną koleżanką.
Wstąpił w nią diabeł, ale to tylko nakręcało mnie jeszcze
bardziej. Gardziłem siebie za swoje myśli i uczucia, których nie
umiałem, a może nie potrafiłem przezwyciężyć. Życie mnie
przerosło. Nas przerosło. Uwikłaliśmy się w coś. Nie umieliśmy
znaleźć rozwiązania. To było za trudne, zbyt skomplikowane. Do
niedawna wszyscy byliśmy jak rodzina, a teraz wszystko zaczęło się
sypać. Co było punktem zapalnym? Co wywołało tę lawinę? Co
zrobić, aby ją powstrzymać? Zdobyć się na szczerość? W końcu?
To było nieuniknione. Katastrofa wisiała na włosku. Czułem, że
będzie źle, ale nie przypuszczałem, że nadchodzące Igrzyska
zmienią nasze życie w piekło…
***
Witam!
Zbliżamy się do punktu kulminacyjnego ^^