sobota, 5 lutego 2022

Czwarty

 Oslo, 22.11.2021 r.


    A jaką ja dostanę nagrodę za dobre miejsce? Ten nawiedzony pajac chyba ze mnie kpił! Powiedzieć, że byłam wściekła, to nie powiedzieć nic. Byłam rozjuszona 
i podminowana. Miałam ochotę stanąć z nim twarzą w twarz i powiedzieć mu, co o nim sądzę. Był bezczelny, przekraczał granice i igrał ze mną. Doprowadzał mnie do szału nawet na odległość. Podsłuchiwał moją rozmowę z Fredrikiem? Wszystko na to wskazywało! Dlaczego to zrobił? Czyżby próbował ingerować w naszą relację? Nie pozwolę mu na to. Zirytowana cisnęłam telefonem o kuchenny blat. Nie wiedziałam, co robić. Odpowiedzieć na jego dziecinną zaczepkę, czy najzwyczajniej na świecie go zignorować? Musiałam się uspokoić i zachować chłodną głowę. Najchętniej rozwaliłabym mu na głowie patelnię. Marius działał mi na nerwy jak mało kto. Był moim wrogiem i złem wcielonym. Wszędzie było go pełno. Nie potrafiłam objąć rozumem zachwytu nad jego osobą. Nie mogłam odmówić mu formy, ani sportowej walki, ale… Odpychał mnie od siebie. Podjudzał mnie. Wyzwalał we mnie najgorsze cechy. Dlaczego w takim razie tak bardzo przejmowałam się jego opinią? Dlaczego na każdym kroku próbowałam pokazać swoją wyższość? Nie powinien mnie obchodzić. Nie powinnam o nim myśleć i roztrząsać jego słów oraz zachowania. Był chodzącym wrzodem na tyłku i nikim więcej. Z frustracją przeczesałam swoje włosy. Fredrik. To na nim powinnam skupić swoją uwagę. Na nim. I tylko na nim. Tak bardzo chciałam się z nim zobaczyć! Porozmawiać, powygłupiać się. Przytulić się do niego. Pocałować. I… Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Co ja robiłam? Co oboje robiliśmy? W nocy zadzwoniłam do niego pod wpływem nagłego impulsu. Nie planowałam tego. Pragnęłam pogratulować mu pierwszych punktów i to zrobiłam. Nasza późniejsza wymiana zdań… Ile bym dała, żeby był obok mnie! Działaliśmy na siebie, to pewne. Pożądaliśmy się? To też było pewne. Czy kryło się za tym coś więcej? Nie umiałam znaleźć odpowiedzi. Czułam się zagubiona. Nie mogłam zapytać dziewczyn o zdanie. Obawiałam się ich reakcji. Nie byłam pewna, jak przyjęłyby te rewelacje. Anna i Thea… Może od nich uzyskałabym zrozumienia. Ale Silje? Uderzyły we mnie wątpliwości. Byłam irracjonalnie zazdrosna. Nie miałam cholernego prawa do ingerowania w ich przeszłość, w ich wspólne wakacje, ale zrobiłam to. Zdjęcia umieszczone na Instagramie tylko mnie dobiły. Kim dla siebie byli? Znajomymi za skoczni? Wątpliwe. Przyjaciółmi? Tak. Kimś więcej? Oby nie! Wszystko było takie zamglone oraz poplątane. Powinnam myśleć o inauguracji sezonu, a nie o niebieskich migdałach! Zaklęłam pod nosem i odblokowałam telefon. Wiadomość od Mariusa cały czas tam tkwiła. Odczytana. Postanowiłam podnieść mu ciśnienie. Zapytaj Helene, może w nagrodę zabierze Cię do chlewiku.


Klingenthal, 09.12.2021 r.


    Inauguracja Pucharu Świata Pań w moim wykonaniu wypadła blado. Ledwo zakwalifikowałam się do konkursów, a później nie awansowałam do drugiej serii. Byłam na siebie wściekła. Skocznia w Niżnym Tagile zdecydowanie mi nie pasowała. Popełniałam błąd za błędem i nie umiałam ich skorygować. Fredrik dodawał mi otuchy. Często ze sobą pisaliśmy oraz dzwoniliśmy do siebie, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Nie widzieliśmy się od prawie miesiąca. Ja byłam w Rosji, on w Finlandii. Ja byłam 
w Lillehammer, on w Wiśle. Dopiero teraz nasze występy zgrały się ze sobą. Może to głupie, ale… Tęskniłam za nim. Za jego uroczym uśmiechem i błyszczącymi oczami. Tęskniłam za jego głosem. Po prostu. Za nim. Czy ja się zadurzyłam? Nie mogłam doczekać się naszego spotkania! Zaprzątało mi głowę cały dzień, a wiedziałam, że przede mną trening i kwalifikacje do jutrzejszego konkursu. Mina mi zrzedła, gdy uświadomiłam sobie, że zobaczę również Mariusa. Życie. Miało swoje lepsze i gorsze strony, a on bez dwóch zdań zaliczał się do tej drugiej kategorii. Pajac. Nie odpowiedział na moją uroczą wiadomość, czemu się nie dziwiłam. Po jaką cholerę w ogóle zaczynał? Odgoniłam od siebie negatywne myśli. Chwyciłam narty, poprawiłam maseczkę i ruszyłam przed siebie. To skoki były moim priorytetem.


    Miałam ochotę tańczyć z radości! Czwarte miejsce w kwalifikacjach napawało mnie optymizmem przed jutrzejszymi zawodami. Wszystko mi się udało. Pozycja, sylwetka 
w locie, odległość i telemark. Może ten weekend przyniesie długo oczekiwane przełamanie? Mocno w to wierzyłam. Ubrana w wygodne dresy wyszłam z domku. Szukałam Silje. Chciałam z nią coś przedyskutować, ale szybko zmieniłam zdanie. Otaczająca mnie magia skoczni odpłynęła, zmieniła się w kupkę popiołu. Zacisnęłam zęby widząc ją rozmawiającą z Fredrikiem. Fredrik. Co on tutaj robił? Stali blisko siebie, śmiali się, żartowali. Moja szczęka niebezpiecznie się napięła. To musiała być zazdrość. Nie mogłam pomylić tego charakterystycznego uczucia z niczym innym. Żołądek mi się ścisnął, ręce zaczęły drżeć. Zwiesiłam ramiona. Było mi dziwnie przykro.
Iselin! – skoczek oderwał się od rozmowy z Silje, gdy napotkał mój wzrok.
Cześć – wykrztusiłam niemrawo. – Nie przeszkadzajcie sobie – Rzuciłam odwracając się.
Już kończyliśmy – odparła uśmiechnięta dziewczyna. Rozbolał mnie brzuch. – Czekamy na ciebie na dole, Iselin – Powiedziała i odmaszerowała. Prychnęłam pod nosem na jej słowa. Weszłam do domku trzaskając drzwiami. Kopnęłam spakowaną torbę w kąt przeklinając siarczyście. Co się ze mną działo?
Iselin, wszystko w porządku? – drgnęłam, kiedy usłyszałam za sobą głos Fredrika. – Dlaczego nie podeszłaś się przywitać? Strasznie się za tobą stęskniłem!
Nie chciałam wam przeszkadzać – ucięłam. W końcu na niego spojrzałam. Miał zmarszczone brwi. – Byliście zajęci sobą – Wyjaśniłam.
Chyba nie chcesz mi powiedzieć… Że jesteś zazdrosna o Silje? I o mnie? – dopytał nawet nie próbując ukryć uśmiechu. Świetna robota, Iselin!
Chyba śnisz – parsknęłam chcąc go wyminąć. Złapał mnie za rękę. – Puść mnie.
Ty naprawdę jesteś zazdrosna – stwierdził. W moich oczach płonął ogień. Satysfakcja widoczna w jego tęczówkach była osobliwa. – Schlebiasz mi!
Och, daruj sobie, Villumstad. Wychodzę. Gdzie jest ta cholerna torba? – rzuciłam w przestrzeń. Fredrik szarpnął moje ciało, gwałtownie przycisnął je do drewnianej ściany. Nie zdążyłam nawet pisnąć. Zmiażdżył moje usta gorącym pocałunkiem. Intensywność tego doznania mnie poraziła. Oddałam pocałunek bez wahania. Przecież pragnęłam tego równie mocno. Pragnęłam jego. Znowu wstąpiła w nas nieokiełznana dzikość. Gryźliśmy swoje wargi. Fredrik kąsał moją szyję. Topiłam się w jego ramionach. Odgłos zsuwającego się paska od spodni pobudził mnie jeszcze bardziej. Norweg wyciągnął prezerwatywę z kieszeni, sprawnym ruchem opuścił w dół moje dresowe spodnie wraz z bielizną. On też był gotowy. Złapał mnie za pośladki, a ja instynktownie objęłam udami jego ciało. Dyszeliśmy chłonąc te doznania. Czuliśmy siebie tak blisko, znów się połączyliśmy, znów spletliśmy się ze sobą w ciasnym, namiętnym uścisku. To nie było delikatne. To było szybkie, mocne, agresywne. To byliśmy my. Byłam na skraju.
Powiedz moje imię – wycharczał mi do ucha. Pokonał mnie. Wiedział, że jestem bliska. – Iselin – Przygryzł jego płatek. Jeden porywczy, stanowczy ruch.
Fredrik! – wyjęczałam głośno. Mój krzyk został zamknięty w jego ustach. Rozkosz, błogość. I my.


    Gdzieś ty była, dziewczyno? – Thea ostentacyjnie spojrzała na widniejący na jej lewym nadgarstku zegarek.
Nie mogłam znaleźć telefonu – wysapałam zdyszana. – Musiał mi gdzieś wypaść, Fredrik pomógł mi go szukać – Pospieszyłam z wyjaśnieniami. Było mi głupio, że musiały na mnie czekać. Droga do hotelu nie była długa, ale uciążliwa. Torba była ciężka, a narty niewygodne.
Fredrik? – Thea nic z tego nie rozumiała.
Wpadł się przywitać – mruknęłam opierając głowę o zimną szybę. Musiałam ochłonąć. Wciąż czułam na sobie zapach jego ciała. Zaproponowałam, aby wrócił z nami, ale odmówił wybierając spacer. Z chęcią zrobiłabym to samo. W towarzystwie dziewczyn poczułam się, jak w klatce. Dusiła mnie ich obecność. Nie mogłam złapać tchu, nerwowo wierciłam się na siedzeniu. – Co? – Spytałam widząc minę Silje.
Nic, nic – odparła milknąc. Taksowała mnie czujnym spojrzeniem. Oceniała. Atmosfera była gęsta. Z ulgą odnotowałam powrót. Wyskoczyłam z busa, zabrałam swoje toboły i ruszyłam na piętro. Pragnęłam chwili dla siebie, pragnęłam przeanalizować ten nagły wybuch. Plany na wieczór zniweczył mi Marius. Krążył pod drzwiami mojego i Silje pokoju jak sęp. Był wściekły.
Chyba musimy porozmawiać.


***

Witam!

Mały galimatias ^^



Pozdrawiam ;*