Oslo, 19.02.2022 r.
Jego ból był moim bólem. Jego cierpienie było moim cierpieniem. Nienawidziłam siebie. Od powrotu z Igrzysk minęło zaledwie kilka dni. Dni pełnych milczenia, łez, wyrzutów sumienia. Próbowałam skontaktować się z Fredrikiem, ale konsekwentnie odrzucał wszystkie połączenia oraz nie odpisywał na wiadomości. Nie winiłam go za to. Nie chciał mnie znać i miał do tego prawo. Nie mogłam patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Chciałam dotknąć szkła, pragnęłam poczuć ból, zobaczyć płynącą krew. Chciałam się ukarać. Byłam zmęczona. Mało co jadłam, nie dbałam o podstawowe czynności. Pragnęłam spać. Wtedy byłam wolna, bo gdy tylko otwierałam oczy, koszmar zaczynał się od nowa. Rodzicie myśleli, że wciąż rozpamiętuję niewykorzystaną szansę na medal. Nie wyprowadziłam ich z błędu. Nie powiedziałam im o tym, czego się dopuściłam. Bałam się odtrącenia. Nie zniosłabym kolejnego rozczarowania. Czułam się jak wrak człowieka. Wolne od startów dni mieliśmy wykorzystać na regenerację oraz odpoczynek, ale jak miałam odpędzić się od nachalnych, dręczących mnie myśli? Fredrik miał rację. Rozwaliłam drużynę. Całą, bez podziałów. Silje unikała mnie jak ognia, Fredrik nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, a Marius zapadł się pod ziemię. On również mnie ignorował. Czy mylnie odczytałam jego znaki? Czy zabawił się mną, tak jak ja zabawiłam się Fredrikiem? Zasłużyłam na to. Zasłużyłam na cały ten ból i potępienie. Moja zdradziecka twarz kpiła ze mnie, tak samo jak Lindvik kpił z Fredrika. Byłam poniszczona i głupia. Tęskniłam za blondynem. Za jego roześmianymi oczami, w których zawsze tlił się błękitny błysk. Tęskniłam za jego dotykiem, tym powolnym, czułym, ale również stanowczym i zdecydowanym. Tęskniłam za jego głosem, tym miękkim, ale też ochrypłym, męskim. Tęskniłam za naszymi swobodnymi rozmowami. Za tym jak mnie pocieszał i ścierał łzy z moich mokrych policzków. Tęskniłam za fakturą jego ust. Za ich barwą. Za ich delikatnością i brutalnością. Tęskniłam za jego zapachem. Tęskniłam za zapachem cynamonu po zjedzeniu churros. Tęskniłam za naszymi momentami, za spacerami po Oslo. Tęskniłam za nim całym, choć nie miałam do tego prawa. Bo świadomie go zniszczyłam i przekreśliłam naszą relację. Mogłam być z nim szczera od samego początku. Mogłam postawić sprawę jasno, ale strach przed odrzuceniem był silniejszy ode mnie. Chciałam go w swoim życiu, byłam o niego zazdrosna, choć kochałam innego. To nie miało sensu. Nie było w tym żadnej logiki. Marius… Czy straciłam ich obu? Czy myślał o mnie i o chwili naszego zapomnienia? Czy myślał o moich ustach, moim ciele, o tym jak krzyczałam jego imię? Czy czuł coś do mnie? Czy mnie kochał? Był inny od Fredrika, był jego przeciwieństwem. Przecież się nienawidziliśmy. Przecież graliśmy sobie na nerwach. Kochaliśmy się? Czy mógł być z Helene? Czy chciał z nią zerwać, by stworzyć ze mną fundamenty związku? Czy w ogóle mogłam pozwolić sobie na myślenie o nim? Byłam chodzącą katastrofą. Byłam dramatem. Byłam tragedią.
Rena, 19.02.2022 r.
Po Igrzyskach Olimpijskich trenerzy chcieli dać mi wolne, aby wszystkie negatywne emocje ze mnie opadły, ale postawiłem na swoim. Potrzebowałem solidnego wycisku, treningu, dobrych skoków, bym nie musiał myśleć o Iselin, o Mariusie, o ich nagich splątanych i spoconych ciałach. Dzisiejsza wygrana w Pucharze Kontynentalnym lekko podniosła mnie na duchu. Zmieniłem otoczenie, zmieniłem kadrę narodową na swoich prawdziwych kolegów. Tutaj nie było zawiści, była tylko radość i wzajemne wsparcie. Dokładnie tego w tym momencie życia potrzebowałem. Cierpiałem, a moje cierpienie było widoczne dla innych. Nikt jednak nie pytał, nie oceniał, nie wtrącał nosa w nie swoje sprawy. Doceniałem to. Nie byłem jeszcze gotowy, by o tym rozmawiać, by wyrzucić z siebie ciężar zalegający w moim sercu. Dalej nie mogłem pojąć motywów, którymi kierowała się Iselin. Wydawało mi się, że naprawdę dobrze nam ze sobą. Że naprawdę mamy szansę stworzyć coś poważnego. W przeciągu tych kilku miesięcy naprawdę zbliżyliśmy się do siebie. Uwielbiałem chwile spędzone z blondynką. Lubiłem się z nią droczyć, żartować. Lubiłem z nią rozmawiać, jeść z nią śniadanie. Lubiłem zasypiać u jej boku, wdychać zapach jej kokosowego szamponu oraz malinowego balsamu. Lubiłem widzieć jej kosmetyki w swojej łazience, porozrzucane ubrania oraz to, że spała w moich podkoszulkach. Dopuściłem ją do siebie. Wpuściłem do swojego życia, do swojego serca, a ona tak perfidnie je podeptała. Zgniotła z trzaskiem i zadała ból tak silny, którego nie potrafiłem opanować. Kochałem ją jak ostatni kretyn, a ona zabawiła się mną, moim kosztem, „zdradziła” mnie z kumplem z drużyny. Drużyny, która wisiała na włosku. Drżałem na samą myśl o powrocie do wspólnych treningów, do zgrupowań, konkursów. Drżałem na samą myśl o zbliżającym się wielkimi krokami Raw Air. Nie chciałem jej widzieć. Nie chciałem widzieć Mariusa. Nie chciałem widzieć ich razem. Chciałem, aby ten sezon się już skończył, odszedł w niepamięć. Chciałem przespać te miesiące, wymazać je z pamięci, zapomnieć. Chciałem zapomnieć o tej blondynce, o jej oczach, ustach, głosie. O jej dotyku, o jej zapachu. O tym jak marszczyła nos. O tym jak śmiała się z moich żartów, o tym jak przygotowywała dla mnie śniadanie i kawę w mojej kuchni. Jak ratowała mnie tabletkami po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Chciałem wyrwać sobie serce. Chciałem… Ale czy mogłem?
Oslo, 22.02.2022 r.
Brak
nowych wiadomości. Brak nowych połączeń. Brak wszystkiego. A
przede wszystkim brak chęci do życia. Byłam potargana, w dalszym
ciągu zmęczona i przeraźliwie smutna. Moja cera jakby
zapadła się w sobie, głębokie sińce pod oczami zdradzały mój
stan oraz fatalną kondycję. Byłam wrakiem człowieka. I tak też
się czułam. Z odrazą spojrzałam na niedopakowaną walizkę.
Na rozwalony na podłodze kombinezon, na kask rzucony gdzieś w głąb
pokoju. Chciałam rozwalić cały sprzęt. Nie miałam ochoty na
podróż do Austrii, bo wiedziałam, że po niej przyjdzie czas na
Raw Air. Nie byłam na to gotowa. Donośny dzwonek do drzwi sprawił,
że zacisnęłam zęby. Nie spodziewałam się gości. Zbiegłam na
dół, po drodze potykając się o sportowe buty. Otworzyłam.
–
Marius? – spytałam zbita z tropu. –
Co tutaj robisz? – Skrzyżowałam ramiona przyjmując obronną
pozycję.
–
Musimy porozmawiać, Iselin – odrzekł
i wszedł do środka.
–
Teraz? – zrobiłam wielkie oczy
zatrzaskując za nim drzwi. – Próbowałam się z tobą
skontaktować, ale uporczywie mnie unikałeś! – Zdenerwowałam
się.
–
Musiałem… Boże, mam ci się
tłumaczyć?! Musiałem wrócić do domu, który dzielę z
Helene! Jak miałem spojrzeć jej w oczy po tym wszystkim?
–
Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej,
zanim zacząłeś się do mnie dobierać!
–
Nie udawaj niewiniątka, Iselin! Jesteśmy
dorośli i oboje tego chcieliśmy. Z łaski swojej nie zwalaj winy na
mnie, bo to ty błagałaś mnie o to, żebym cię pieprzył!
–
A ty tego nie chciałeś, tak? Dlatego z
rozkoszą jęczałeś moje imię i pieprzyłeś mnie do utraty tchu?!
– z każdym jego słowem traciłam nad sobą panowanie. – Jesteś
żałosny! Musiałeś tak dowalić Fredrikowi, prawda? Chciałeś się
pochwalić, że wreszcie mnie zdobyłeś, że ci uległam?
–
Ty mi uległaś? – wycedził przez
zaciśnięte zęby. – Błagałaś mnie o pocałunki i seks! Nie mam
do ciebie siły, dziewczyno!
–
To wyjdź, skoro nie możesz na mnie
patrzeć – warknęłam. – Mówiłeś o mnie jak o rzeczy!
Wiesz jak się wtedy czułam? Jak wykorzystana zabawka, jak śmieć!
– Odgoniłam niechciane łzy. – Do cholery jasnej, Marius!
–
Iselin, szaleję za tobą. Kurewsko za
tobą szaleję, ale nie mam pojęcia, co dalej! Jak wyznać Helene,
że ją zdradziłem? Jak mam spojrzeć w oczy Fredrikowi, jak
dociągnąć ten sezon do końca? – gwałtownie zamrugałam
powiekami na jego słowa.
–
Marius… Ja… – oddychałam szybko. –
Ja cię…
–
Wiem, Iselin – przerwał mi. – Ja
ciebie też. Chciał mnie objąć. Chciał mnie pogłaskać. Chciał
mnie pocałować. Zamknęłam oczy. Jego telefon zaczął dzwonić. –
To Helene.
–
Idź już – pociągnęłam nosem. –
To jest zbyt trudne – Przyznałam naciągając bluzę.
–
Źle wyglądasz, Iselin. Postaraj się
zadbać o swoje zdrowie, dobrze? – spytał niepewnie. Kiwnęłam
głową zaszokowana. – Znajdziemy rozwiązanie z tej sytuacji,
obiecuję – Cmoknął mnie w czoło i wyszedł. Osunęłam się po
ścianie. Przegrałam walkę z płaczem. Który to już raz?
Oslo, 08.03.2022 r.
Tegoroczne
Raw Air było pełne sprzeczności. Byłam cieniem samej siebie,
podczas gdy Marius święcił triumf, a Fredrik zdobył najlepsze
miejsce w karierze. Byłam z niego dumna, choć nie miałam do
tego prawa. Tegoroczny cykl był znacznie krótszy od poprzednich,
ale przyjęłam to z ulgą. Bo nie miałam siły. Byłam wyczerpana,
a mój organizm buntował się na każdym kroku. Zauważył to
trener, który ze zmartwioną miną przyglądał się moim
poczynaniom. Do końca sezonu pozostał nam jeden weekend startów,
ale dla pewności wysłał mnie do lekarza na kontrolne badania.
Zgodziłam się, dobrze wiedząc, że nie mam wyjścia. Siedząc na
niewygodnym krześle w poczekalni, nerwowo bębniłam paznokciami w
stolik. Chłopcy zaczynali maraton z lotami, począwszy od Mistrzostw
Świata w Vikersund, a kończąc w Planicy. Cała nasza trójka miała
dość. Ja zmagałam się sama ze sobą, Marius szukał w sobie
odwagi, a Fredrik traktował mnie jak powietrze. Gdy mijaliśmy się
na korytarzu spuszczał głowę, albo nagle odwracał się w
przeciwną stronę. Unikał mnie. Dalej cierpiał. A ja dalej go nie
winiłam.
–
Pani Iselin? – drgnęłam, kiedy
usłyszałam swoje imię. Nie usłyszałam otwierających się drzwi
od gabinetu. – Zapraszam – Starszy siwiejący mężczyzna wpuścił
mnie do środka. Usiadłam naprzeciwko niego mając nadzieję na
szybkie wyjście. Podejrzewałam zwykłe osłabienie. Nic więcej.
Lekarz ze zmarszczonym czołem wpatrywał się w wyniki moich badań,
przerzucał kartki, szeleścił nimi.
–
Wszystko w porządku? – zaniepokoiłam
się.
–
Wydaje mi się, że tak – odparł
zdawkowo. Wydawało mu się? – Kiedy miała pani ostatnią
miesiączkę? – Zapytał, a ja zamarłam. Owszem, zauważyłam
spóźniający się okres, ale zrzuciłam to na karb stresu.
–
Szczerze mówiąc… Nie pamiętam –
zaśmiałam się nerwowo. Szukałam w głowie odpowiedniej daty, ale
wszystko mi się myliło.
–
Czy w ostatnim czasie odbyła pani
stosunek płciowy? – drążył dalej. Cała się trzęsłam.
Oczywiście, że odbyłam stosunek płciowy. Tuż przed wylotem na
Igrzyska z Fredrikiem. Na Igrzyskach z Mariusem.
–
Tak – odezwałam się po kilku minutach
ciszy.
–
Wyniki badań jasno wskazują na to, że
jest pani w ciąży – oznajmił posyłając mi pokrzepiający
uśmiech. A ja zamarłam. Sparaliżowało mnie. Nie mogłam oddychać.
Nie mogłam w to uwierzyć. Moje życie po raz kolejny ze mnie
zadrwiło.
***
Witam!
Badum tss! :D